sobota, 8 czerwca 2013

Sorokina znałem dotychczas z powieści lekkich, lecz nie z płaskich, rozrywkowych, ale podszytych nawiązaniami do historii Rosji, do jej obecnych czasów, z odniesieniami do tradycji. Trochę prześmiewczy, kpiący z władzy i z wielkich ideologii XX wieku - z nazizmu (zwłaszcza z idei nadczłowieka) i komunizmu (tworzenie ogromnej wspólnoty, w której każdy jest równy mimo zajmowanych stanowisk), mieszający, można by powiedzieć, bez ładu i składu czas i bohaterów akcji - ludzie charakterystyczni dla minionych epok nagle pojawiają się w XX czy nawet w XXI wieku. Zamieć w tych kategoriach nie odstaje od reszty, ale jest też trochę inna, przedstawia poważniejsze spojrzenie autora na Rosję.

Bohaterowie - doktor Płaton Iljicz Garin i chlebowóz Koźma zwany Chrząkałą, ich styl zachowania, bycia - są rodem z XIX wieku. Pojazd, którym się poruszają nigdy nie mijał się z samochodem (bo takowego jeszcze prawdopodobnie nie wymyślono), a konie z zaprzęgu, który udało się zorganizować lekarzowi spieszącemu z pomocą do wioski opanowanej tajemniczą boliwijską chorobą (czarnuchą), są nie mechaniczne, a pracujące siłą swoich mięśni. Ponadto są one wyjątkowe, bo to właściwie nie konie tylko pięćdziesiąt koników, każdy wielkości kuropatwy. Takich anomalii baśniowo-bajkowo-fantastycznych pojawia się w Zamieci więcej - prócz wyżej wymienionych miniaturek kucyków są ogromne konie sięgające trzeciego piętra zdolne do ciągnięcia wagonów, ludzie-olbrzymy i ludzie-karły - zupełnie jak w mityczni tytani i skrzaty czy krasnoludki. Do tego należy dorzucić materię, która po chwili przeradza się w dowolny kształt (na przykład w szopę) oraz od wieków wzbudzającą ciekawość ze względu na swoje właściwości piramidę, która u Sorokina daje uczucie doznawania odmiennych stanów świadomości. 

Świat powieści również ma w sobie coś z klimatu fantasy - spowija go tajemnicza, nieprzebyta, niekończąca się, gęsta jak mgła zamieć. Akcja, charakterystycznie dla Sorokina, rozgrywa się najprawdopodobniej gdzieś w bliżej nieokreślonym czasie w XXI wieku. Co już jest niespotykane u autora, to brak fajerwerków, szaleńczego tempa - Iljicz i Chrząkała brną ślamazarnie przez zaspy, zbaczają z drogi, co rusz zdarza im się złamać płozę w saniach, którymi się poruszają - ich podróż, trwająca trzy dni ciągnie się niemiłosiernie, tak jak bezlitosna jest pogoda, w której przyszło im ją odbyć. Wyruszając w drogę, bohaterowie nie przypuszczali, że pochłonie ona tyle czasu. Śnieżne pustkowie, które ich otacza, staje się areną wielu scen ukazujących ciężki charakter doktora - nerwowy, porywczy, egoistyczny, dążący za wszelką cenę do celu - poniekąd można uznać go za przedstawiciela wielkiego świata (wszak przyjeżdża na prowincję, wykształcony). Taka postawa jaskrawo kontrastuje ze skromnym, uśmiechniętym, życzliwym, ale i lekko głupkowatym chlebowozem - chłopem z wielkim sercem nie skażonym chorobami miasta. Obrażający i lżący Iljicz za nic ma zdanie Chrząkały, nie zwraca uwagi na jego prośby i sprzeciwy.

Powieść jest z pewnością wymagającą lekturą. Widać w niej nawiązanie do motywów z Dnia oprycznika i Cukrowego Kremlu - walka między dwoma światami - starym, tradycyjnym i nowym, postępowym, światłym - rozgrywa się również w Zamieci. Książkę można odczytać jako alegorię dzisiejszej, stojącej na rozdrożu Rosji, gdzie jedni ciągną ku przyszłości, a drudzy w stronę przeszłości. Powieść kończy się przewrotnie - jak mówi porzekadło: gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta, w tym przypadku porażkę ponoszą Rosjanie na rzecz Chińczyków.

Na koniec kilka słów o "aferze klozetowej", która znalazła swe odbicie w powieści. Książka Gołuboje sało zawierająca scenę kopulacji Stalina z Chruszczowem nie spodobała się proputinowskiej organizacji młodzieżowej i została spalona. "Czernucha", czyli oczernianie i zohydzanie ojczyzny przez twórców rosyjskiej kultury, którym to mianem została opatrzona twórczość Sorokina, zasłużyła sobie na ironiczną wzmiankę w Zamieci, gdzie jako czarnucha pełni rolę śmiertelnej choroby, z którą ma walczyć doktor Iljicz. Jemu nie udało się wygrać z chorobą, ale w powieści Sorokina pojawiają się również inni lekarze, którym udało się dotrzeć do zarażonej wioski. Czy pokonali czarnuchę? Autor mówi tylko o walce.

Czarne 2013
Tytuł oryginału: Mетель
Tłumaczenie: Agnieszka Lubomira Piotrowska

3 komentarze:

  1. Szczerze mówiąc nie pociąga mnie ta lektura
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam na półce i w tym tygodniu planuję przeczytać. Zapowiada się interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  3. missfeather:
    Z jednej strony jest to książka, która przerasta sagę "Światła i lodu", "Opricznika" i "Kreml", z drugiej - nie jest napisana tak prostym i przystępnym językiem. Ciekaw jestem twojej opinii :)

    OdpowiedzUsuń