poniedziałek, 29 lipca 2013

Religia – każdy z nas w swoim życiu miał z nią bezpośredni kontakt. Wszyscy ludzie w coś wierzą – czy to w boga (chrześcijańskiego, islamskiego, żydowskiego, pogańskiego czy jeszcze innego), w pieniądz, we władzę, Kościół, siły natury, przeznaczenie czy jeszcze w jakiś inny twór człowieczy lub ponadludzki. W Czechach wierzy się głównie w to, że Boga nie ma. I na takim gruncie, ateistycznym, może właśnie najlepszym dla księdza i religii, pojawił się Tomáš Halík – kapłan zadziwiający i prawiący niebywałe - sprzeczne z powszechnym mniemaniem wiernych - rzeczy. Książka jest zbiorem trzynastu esejów/felietonów poświęconych sprawom wiary, nadziei i miłości, oczywiście w ujęciu Nauki Kościoła i przepuszczonych przez maszynkę własnych obserwacji i doświadczeń Czecha.

Wygląda na to, że sprawy, o których pisze Halík, dotykają kwestii uniwersalnych i są transgraniczne. Wiele z sytuacji, które opisuje mają miejsce nie tylko w Czechach, ale także i w Polsce (i, jestem przekonany, również w innych krajach świata) – ludzie klepiący w kościołach modlitwy bez refleksji nad nimi, różańce odmawiane na akord a nie na jakość, niedzielne msze, w których uczestniczy się właściwie tylko z przyzwyczajenia, z tradycji, a nie z potrzeby ducha – to samo można by powiedzieć o wielu polskich katolikach. Tak samo jak księdza, mnie również denerwują wszystkie hurraoptymistyczne zjazdy młodzieży, aby wspólnie, w kilkunasto- lub kilkusettysięcznych tłumach przeżywać obecność Chrystusa – mnie to nie kręci, nie potrafię zrozumieć, jak ci ludzie mogą się skupić na mszy, na tym co jest przekazywane przez pasterza wiernym; zawsze uważałem, że do modlitwy potrzeba ciszy, spokoju, a nie harmidru i sztucznego zagrzewania pielgrzymów przez księży do chóralnego wznoszenia okrzyków czy nieskoordynowanego śpiewu wielu grup naraz. Halík dotyka również fundamentalnych dla wiary kwestii: jaki jest Bóg, co się dzieje z nami po śmierci, dlaczego wątpiący są równie potrzebni Kościołowi jak wierzący i niewierzący. Rzuca śmiałą tezę, że nawet w tych, którzy rozstali się z Bogiem, gdzieś głęboko pozostała jakaś iskierka wiary i wielu z tych ludzi ukrywa ją właściwie przed samym sobą.

Czechów uwielbiam głównie za komedie, które kręcili pod koniec lat 90., w piwie specjalnie nie smakuję, a religią interesuję się na tyle na ile mnie samego dotyka. Halík zdecydowanie dobrze zna się na ostatnim zagadnieniu, a trudne kwestie związane z wiarą stara się tłumaczyć stosunkowo prostym językiem – nie zawsze udało mi się go zrozumieć, podążyć jego ścieżką myślenia, ale chwała mu, że podjął się w ogóle tego trudu. Dla wielu katolików, szczególnie tych podążających ślepo i bezrozumnie za kościołem, książka i jej autor mogą stać się wrogami numer jeden. Za miernik wartościowości pozycji niech posłuży fakt, że uwielbiają księdza również zagorzali ateiści, nawet ci z 78-letnim stażem. Polecam dla chcących zgłębiać swoją wiarę, dla zagubionych, ciekawych i wytrwałych.

Agora 2013

0 komentarze:

Prześlij komentarz