czwartek, 12 września 2013

Maluch, kartki na mięso, blokowisko z wielkiej płyty – można by dziś powiedzieć, że są to relikty epoki, którą wielu ludzi wspomina jako czas szary, nudny, wiążący się z okropieństwem komunizmu i wszechogarniającego zniewolenia. Wielu ludzi jednak uważa ten czas za o wiele lepszy od teraźniejszości. Mnie trudno zabrać w tej sprawie zdanie – przyszło mi żyć w ustroju demokracji ludowej raptem kilka nieświadomych lat. Ale głos zabiera Jakub Porada, któremu przyszło dorastać w PRL-u w latach 70 i 80.

Urodzony w 1969 roku dziennikarz TVN nie skupia się na polityce, a barwnie opowiada o osiedlowych kolegach, mentorach, sąsiadach z którymi można napić się wódki, o pijaczkach, lokalnych zabijakach. Pisze o pierwszych zawodach miłosnych, o zawiedzionych nadziejach, o miejscach, w które w Kielcach się nie chodziło, bo można było nie wrócić o własnych siłach. Opisuje na jakie ciuchy wyrywało się dziewczyny i jak zdobywało się uznanie wśród rówieśników (dziś posiadanie magnetofonu nikomu nie podniesie statusu, ale wtedy urastało się do miana najbardziej pożądanego znajomego). Opowiada jak spędzał wolny czas - picie alkoholu, słuchanie płyt, wspólne wyjścia z kumplami, gra w piłkę - mało kto oglądał wtedy telewizję, bo telewizory mieli nieliczni.

Dla kogo książka została napisana? Hm... Najlepszymi odbiorcami książki wydają się być obecni czterdziesto- i pięćdziesięciolatkowie, osoby, które są równolatkami autora - oni mogą porównać swoje "zabawy" i pomysły na zagospodarowanie wolnych chwil z doświadczeniami autora. Młodsi niż ja nie znajdą tu nic ciekawego, chyba, że pociągają ich PRL-owskie klimaty, o których mogli słyszeć tylko od rodziców. Mnie osobiście książka nieszczególnie przypadła do gustu. Zapowiadane wielkimi literami bawienie się do łez nie nastąpiło, raptem jeden raz Porada wywołał we mnie rozbawienie. Z drugiej strony jest szczerze i ironicznie do bólu. Czytając książkę, można odnieść wrażenie, że autor tęskni za okresem PRL-u, w którym można było zdobyć uznanie tak błahymi rzeczami jak radio czy dżinsy. Cóż, dla tych, którym przyszło spędzić dzieciństwo w rodzącej się III RP dziś wydaje się, że żadnym wysiłkiem czy poświęceniem nie jest zdobycie spodni lub sprzętu hi-fi. Wszystkim tym lektura uświadomi, że kiedyś nie było tak dobrze jak obecnie, a ci, którzy uznają, że Porada tęskni za komuną polecam przeczytać książkę jeszcze raz (choć szczerze nie polecam poświęcać jej szczególnej uwagi).

Prószyński i S-ka, 2011

4 komentarze:

  1. Autor jest chyba jednak rocznik 69', więc ci pięćdziesięciolatkowie, to jednak trochę na wyrost :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście autor jest z rocznika 69', nie wiem skąd ta pomyłka (może w którymś źródle znalazłem 63'...). Błąd poprawiony. A pięćdziesięciolatkowie wynikli właśnie z błędu związanego z wiekiem Porady

      Usuń
  2. A książka jest o 80 a nie 70 latach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, błąd wynika poniekąd z pomyłki w dacie urodzenia autora, choć część książki opowiada również o latach 70.

      Usuń