Autor w Papui Nowej Gwinei spędził dwa i pół roku, co pomogło mu w zgromadzeniu bogatego materiału zarówno merytorycznego, jak i zdjęciowego. Janusz Kaźmierczak przybliża fakty polityczno-geograficzne, wzbogacone o własne obserwacje na temat kultury, stosunków międzyludzkich, infrastruktury, szkolnictwa czy służby zdrowia. Na wszystkie aspekty życia Papuańczyków autor patrzy z punktu widzenia kapucyna, a więc przez pryzmat wiary chrześcijańskiej.Wierzenia animistyczne zestawia i porównuje z wiarą katolicką, wiele też mówi o problemach pojawiających się w misjonarstwie. O ile ostatnie zagadnienia podane są w interesujący sposób, o tyle luźniej powiązane z tematem religijne rozważania autora były dla mnie nużące.
Książka ma formę pamiętnika zakresem dat obejmującego rok czasu (od 1. stycznia do 31. grudnia). Przyznam, że nie do końca zrozumiała dla mnie jest taka koncepcja. Zakładając, że autor chciał w uogólnieniu pokazać rok z życia Papui Nowej Gwinei, niejasny jest podział tematyczny w obrębie zapisków. Zdarza się, że podjęty wątek jest urywany, by zaraz być podjętym w kolejnym wpisie. Wspomniana przeze mnie forma pamiętnika ma swoją niewątpliwą zaletę - książkę można czytać fragmentami, mniej ciekawe wątki można po prostu ominąć. Niestety, zauważalny jest brak korekty - dostrzegłam kilka literówek i jeden błąd ortograficzny.
W zamyśle wydawcy Papua Nowa Gwinea to opowieść o podróżach, o ludziach, zwyczajach, sytuacjach, cudownych miejscach i zderzeniu chrześcijaństwa z lokalnymi wierzeniami. Muszę przyznać, że do tej pory opisywana część świata była dla mnie terra incognita, podczas lektury jednak zdobyłam wiele cennych informacji na jej temat.
Polecam wszystkim ciekawym świata, którym niestraszne są liczne wątki religijne :)
Wydawnictwo WAM 2010
0 komentarze:
Prześlij komentarz