niedziela, 23 października 2011

Literatura ma się dobrze i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. Wejściówki na wczorajsze spotkanie z zeszłorocznym noblistą rozeszły się błyskawicznie, a mnie - jako że zapowiedź powyższego wydarzenia przegapiłam - pozostało obejść się smakiem. Wszelkie próby zdobycia biletu kończyły się niepowodzeniem - srogo zawiedziona oczekiwałam na cud. I  c u d  się zdarzył! Udało mi się niemal w ostatniej chwili zdobyć upragnione wejściówki! 

Przepustka do raju :)

Czekając na Mistrza            © poczytajka

© poczytajka

Na spotkanie z Mario Vargasem Llosą przybyło ponad 800 osób, co pisarz skomentował słowami: Gdy przyjeżdżam do Polski, nie martwię się o przyszłość literatury. Dodał także, że należy bronić dobrych książek, gdyż one sprawiają, że społeczeństwa są bardziej otwarte i krytyczne. Sprawy społeczne i polityczne są ważnym elementem życia noblisty. Llosa nie popiera zamykania się w swoim gabinecie - pisarz powinien brać udział w debacie publicznej, komentować to, co dzieje się wokół niego, w przeciwnym razie odrywa się od rzeczywistości. Co dziwne - jest to też zagadką dla samego pisarza - jego literatura jest uznawana za lewicową, natomiast poglądy - za prawicowe. 

Mario Vargas Llosa mówił także o swoich literackich inspiracjach. Madame Bovary Flauberta wprawiła go w trans, z rozrzewnieniem wspominał też swoich mistrzów, którzy wpłynęli na jego wyobraźnię, a więc Cervantesa, Faulknera, Tołstoja, Dostojewskiego, Conrada. Książki ostatniego trzyma przy łóżku i uważa za aktualne po dzień dzisiejszy. Według Llosy Conrad doskonale rozumiał grę polityczną i umiejętnie wyłapywał demony swoich czasów, godne podziwu jest także to, że nie tworzył w języku ojczystym. Noblista szczerze wyznał, że sam nie potrafiłby pisać w innym języku niż hiszpański, gdyż jest to język, w którym powstają jego myśli. 

 © poczytajka

Zapytany o porte-parole w swoich powieściach Llosa przyznał, że pisarz jest obecny we wszystkich swoich bohaterach. Pewnych podobieństw nie da się uniknąć, a wątki autobiograficzne przenikają do twórczości, czy to w postaci ech zdarzeń minionych, czy też wyobrażeń, wariacji na ich temat. Jako swoich ulubionych bohaterów autor wskazał tych, nad którymi najdłużej pracował. 

Fanów twórczości Mario Vargasa Llosy z pewnością ucieszyło wyznanie Llosy, iż nie cierpi tej pustki, która powstaje po skończeniu pracy nad powieścią. Na ten rodzaj sieroctwa ma sposób - siada do pisania kolejnej powieści. 

4 komentarze:

  1. Widziałam dziś już zdjęcia ze spotkania i raaany, byłam w szoku, bo takich tłumów na żadnym chyba spotkaniu jeszcze nie widziałam ;D
    I jak Ci się udało zdobyć wejściówki? Czyżby ktoś zrezygnował na Twoją korzyść? ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Postaw altruistycznych nie zarejestrowałam, jednak znalazł się ktoś, kto nie potrzebował tych wejściówek w takim stopniu jak ja :) Nie przeżyłabym, gdyby mnie tam nie było - kto chciałby mieć kogoś na sumieniu ;) ? Dopiero w dniu spotkania okazało się, że wiele osób posiadających zaproszenia nie przyszło i wpuszczano wszystkich chętnych zebranych przed kinem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety w niedzielę byłam tak chora, że niestety nie dowlokłabym się na spotkanie. Uwaga MVL o Conradzie potwierdza, że musi być moją pokrewną duszą:).

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę ten post i jestem zasmucona, że nie mogłam wybrać się na spotkanie do Warszawy. Szkoda, że nie podpisywał swoich książek, ale jedno jest pewne: masz na swoim "koncie" spotkanie z niesamowitym człowiekiem!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń