Choć za oknem wiosna, sięgnęłam po Zimowe popołudnie. Zamiast chłodu poczułam jednak przyjemne ciepło, i to nie tylko za sprawą słońca świecącego za moim oknem.
W spowitym ciemnością mieście, wśród wielu podobnych do siebie domów jeden jest inny. Ma okno, w którym widzimy fragment dziecięcej twarzy oraz malutkie dłonie. Dziecko czeka. Przez malutki księżyc wymazany na - z jednej strony zamarzniętej, z drugiej zaparowanej - szybie wypatruje mamy. Jest szczęśliwe, gdy na końcu ulicy widzi ukochaną osobę, która - w miarę przybliżania się kobiety do domu - staje się coraz większa. Najważniejsze ma jednak miejsce dopiero wtedy, gdy mama nie mieści się już w rysunku na szybie - jest już obok i mocno przytula swoje stęsknione dziecko.
Zimowe popołudnie to ciepła opowieść o tęsknocie oraz radości, jaką niesie obecność najbliższej osoby.
Czerwony Konik 2008
Tytuł oryginału: Tarde de invierno
Przekład: Maria Filipowicz-Rudek, Elisa Amado
Urocza okładka i Twój opis brzmi bardzo zachęcająco :) Takie tematy teraz bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuń