poniedziałek, 14 maja 2012

"Rakietowe szlaki 1"

Czytam fantastykę, ale nie powiedziałbym o sobie, że się na niej choć trochę znam. Lem, Dick, King, Sorokin (moje ostatnie odkrycie), Ballard i kilku innych autorów, których przeczytałem po jednej książce. Chodząc do biblioteki po powieści i opowiadania Philipa K. Dicka, stając przy półce z wiadomym gatunkiem, nieraz korciło mnie, żeby sięgnąć po innego autora, ale po co, wszak stoi pozycja Dicka, której jeszcze nie czytałem (ten gość to była istna maszynka do pisania, a kilka lat temu w księgarniach nie było jego książek, a i w antykwariatach/ na aukcjach też był duży problem). Kiedyś sięgnąłem po Dicksona i po kilkunastu stronach zrezygnowałem... I dostałem Rakietowe szlaki, które dla mnie okazują się otwarciem na nowe kierunki, na nowych twórców. Co prawda o kilku autorach słyszałem, ale tylko tyle.

Jest to zbiór ciekawych, nowatorskich pomysłów (przejście z przyszłości-teraźniejszości do przeszłości przez drzwi toalety w lecącym samolocie, czy przenoszenie się do równoległego świata na mechanicznym ptaku; przesunięcie się kosmonauty w czasie o trzy minuty w przód; mutanci z nadnaturalnymi zdolnościami - między innymi potrafią latać, czytać w myślach, budować maszyny nie wiedząc na jakiej zasadzie działają; przedstawienie ambasadora wszechświata poprzez jego wizytę u ziemskiego krawca), pasjonujących historii (o synu Imperatora kosmosu, który przybywa na Ziemię, w celu znalezienia żony, a odnajduje śmierć z powodu tchórzostwa; o podróży do wnętrza Ziemi niezniszczalnym pojazdem, który okazuje się być trumną dla jej uczestników), przewrotnych zakończeń (ocalanie ludzi od pewnej śmierci w przeszłości w celu wykorzystania ich do pracy w nieludzkich warunkach w przyszłości; odurzanie ludzi by wywołać w nich poczucie, że trafiają do lepszych warunków, podczas gdy ich byt znacząco się pogarsza). Obok błahych fantastycznych tematów poruszane są kwestie poważne, jak np. poświęcenie szczęścia jednej osoby (u Le Guin - dziecka) w imię dobrobytu całego społeczeństwa czy dotykające następstw dążenia do sprawowania kontroli nad wszystkim (w opowiadaniu Kontrolex nawet krótkie, dwuwyrazowe wypowiedzi podlegają opatentowaniu i ich użycie łączy się z koniecznością uiszczania opłat - nad przestrzeganiem prawa czuwają specjalne służby). W zbiorze można znaleźć także psychologiczne perełki - Skalpel Occama, Bernie Faust.

Sama budowa zbioru jest pomyślana jako przewodnik dla wstępujących na poletko science fiction - przed każdym opowiadaniem dostajemy krótki wstęp, notkę wprowadzającą w tematykę, na co warto zwrócić uwagę, co jest w nim wyjątkowego, że przesądziło o wyborze do antologii. Po opowiadaniu następuje zwięzła biografia autora. Całość opatrzono wstępem i podsumowaniem. Jedyna wątpliwość, jaka się we mnie zrodziła po lekturze, dotyczy wyboru tekstów. Jak można przeczytać Rakietowe szlakiantologią  klasycznej science fiction. Hmmm... więc co robi tu opowiadanie o duchu, którego łapie domorosły egzorcysta z pomocą specjalisty w dziedzinie okultyzmu; o samuraju, który popadając w przekonanie o braku godnego mu przeciwnika postanawia zmierzyć się z samym sobą i skazać się na zagładę w wybudowanym przez siebie domie-twierdzy/labiryncie; o mutantach (o których pisałem powyżej); o "obrazie" rzeki, który okazuje się nie być odwzorowaniem, a rzeczywistą rzeką z okresu prehistorycznego i zachowanego w nienaruszonym stanie do dnia dzisiejszego; o zapobieżeniu wojnie światowej dzięki grze strategicznej czy o latającym/lewitującym człowieku? Nie są to tematy właściwe dla science fiction, ale dla fantastyki, na którą obok fantastyki naukowej składa się horror i fantasy.

Na koniec pozwolę sobie zacytować najkrótsze opowiadanie ze zbioru - Tęsknota Tuli Kupferberga:
Była raz sobie bomba atomowa, która chciała być kulą karabinową.
- Dlaczego - pytały ją inne bomby atomowe - zamiast cieszyć się, że jesteś wielką bombą atomową, chcesz być małą kulą karabinową?
- Ponieważ odczuwam brak osobistego kontaktu z ludźmi - westchnęła bomba.

Solaris 2011

0 komentarze:

Prześlij komentarz