Pojedynek z Syberią jest pierwszą książką w dorobku Romualda Koperskiego. Autor, znany mi z Syberii. Zimowej odysei - relacji z brawurowej wyprawy samochodowej - zaintrygował mnie swoją osobą. Byłam ciekawa, skąd w Koperskim tyle uporu i wytrwałości, zastanawiałam się, czy w jego przypadku jest to cecha wrodzona, czy może wypracowana przez lata. Po lekturze relacji z pierwszej ekspedycji mogę pokusić się o stwierdzenie, że ten typ tak ma :)
Organizacja pierwszej wielkiej wyprawy nie była łatwa. Nikt nie wierzył w powodzenie ekspedycji. Nakreślona z rozmachem trasa wiodąca z Zurychu przez Syberię, Alaskę i Kanadę aż po Nowy Jork wydawała się nie do pokonania. O pozyskaniu sponsorów nie było mowy w sytuacji, gdy podróżnik słyszał najczęściej: Nie dojedziesz nawet do Moskwy. Nie zraził się - wręcz przeciwnie! - te słowa jeszcze mocniej pchnęły go na wyznaczony szlak i motywowały do parcia naprzód, nawet wówczas, gdy trasa realnie była nie do pokonania (w czasie letnim ciężko mówić o jakichkolwiek drogach, wiele tras jest przejezdnych tylko zimą, gdy zamarzają rzeki). Jak nietrudno przewidzieć, podróż nie obyła się bez przeszkód takich jak choćby wspomniane powyżej czy dotkliwy brak wody w niektórych rejonach. Z wypiekami na twarzy śledziłam losy jednoosobowej ekspedycji - ja także nie do końca wierzyłam w to, że Koperski dotrze do Stanów Zjednoczonych. A jednak!
Pojedynek z Syberią to kolejna udana relacja, pełna przygód, pasji oraz spotkań z rdzennymi Sybirakami (trochę śmieszyła mnie nieporadność podróżnika w pierwszych kontaktach z autochtonami, gdy ten podawał się za reportera, natomiast zostawienie w bagnie samowarów, otrzymanych w darze od życzliwych ludzi zdziwiło mnie i nieco zniechęciło do osobowości pana Koperskiego). Zdjęcia z wyprawy dodają smaczku opowieści, żałuję tylko, że poziom korekty był bardzo niski. Nie zrażam się jednak i w niedługim czasie sięgnę po ostatnią pozycję z tryptyku syberyjskiego - Przez Syberię na gapę. To dopiero będzie przygoda!
Grafix 2011
0 komentarze:
Prześlij komentarz