piątek, 17 sierpnia 2012

Czym jest anarchizm? Ruchem politycznym, nurtem filozoficznym, sposobem życia, światopoglądem? Utopią czy myślą trafnie obnażającą uzurpacje wszelkiej władzy? Jak anarchizm łączy się z przemocą? Czym zasłużył sobie na jadowite diatryby Marksa i Lenina? Czy można go pogodzić z religią? Co anarchiści myśleli o rodzinie? Jakiej chcieli edukacji? Jakie książki czytali - i jakich książek stawali się bohaterami? - na te pytania postawione na okładce książki, jak też na wiele innych związanych z dziewiętnastowieczną myślą anarchistyczną, dociekliwy czytelnik znajdzie odpowiedzi w tej dość obszernej publikacji. Czytelnik nie musi być bardzo wytrwały, jednak nieobca powinna być mu cecha delikatnego samozaparcia, ażeby przebrnąć przez ponad 500 stron opisu różnorodnej myśli anarchistycznej.

Książkę można polecić dociekliwym studentom nauk politycznych, których pobieżne zaznajomienie się z zagadnieniem anarchizmu, jakie jest serwowane na uczelniach, nie zaspokaja głodu wiedzy. Księga ta na pierwszy rzut oka nie wnosi nic nowego - ot, omówienie stosunku anarchistów do państwa, do religii, do rodziny. Twórcy konfrontują swoje przemyślenia z socjalizmem, tłumaczą czym dla nich jest wolność i dlaczego instytucja państwa jest człowiekowi przeszkodą w uzyskaniu szczęścia. Mnie osobiście najbardziej zainteresowały przemyślenia dotyczące edukacji. Obecnie każda partia polityczna, przedstawiciele wszelakich doktryn i ideologii rozpisują się na temat wolności, gdzie ona sięga, gdzie ma granice, co wolno a czego nie. Program polityczny bez kwestii gospodarczych nie ma dziś racji bytu - wszyscy wiedzą najlepiej jak uzdrowić gospodarkę państwa. Jednak bardzo mało mówi się o edukacji, została ona zepchnięta na bok, bo przecież budżet jest i tak napięty... Anarchiści przedstawiali program edukacyjny zarazem karkołomny i rewolucyjny. Zakładał wprowadzenie klas koedukacyjnych, zniesienie jakiegokolwiek systemu oceniania (czy ktoś wyobraża sobie szkołę bez ocen?); nauczyciel miał być swego rodzaju mentorem-opiekunem - pod żadnym pozorem nie mógł wychowywać dzieci, gdyż wychowywanie było już narzucaniem swojego sposobu życia i ograniczało wolność do obierania własnej drogi rozwoju; co bardziej skrajne odłamy uznawały, że w jednej klasie powinny uczyć się zarówno dzieci proletariackie, jak i potomkowie arystokratów (nie do pomyślenia w XIX wieku!).

Książka została napisana przystępnym językiem, autor nie sili się na mnożenie -izmów i innych "mądrych" słów, miejscami lektura jest nawet wciągająca. Widać, że napisanie tej pozycji musiało zająć wiele czasu, bo sama bibliografia, która została potraktowana opisowo (aby nie zanudzić czytelnika), a nie klasycznie, pozycja po pozycji, robi ogromne wrażenie. Zabrakło mi jedynie osobistej refleksji autora, zwłaszcza w części opisującej szkołę - wszak autor jest nauczycielem.

Muza 2007
Seria: Spectrum

0 komentarze:

Prześlij komentarz