środa, 29 maja 2013

©poczytajka
Ed Vulliamy, brytyjski reporter i autor Ameksyki, jest tegorocznym laureatem Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki. To wyróżnienie ustawiło go na podium obok zwycięzców poprzednich edycji: Jeana Hatzfelda, Swietłany Aleksijewicz oraz Liao Yiwu, choć największym wyróżnieniem jest dla niego otrzymanie nagrody, której "patronuje" Ryszard Kapuściński. Nieżyjący już polski reportażysta jest bowiem dla Brytyjczyka niedoścignionym wzorem i autorytetem. 

Zanim Vulliamy trafił do Meksyku, był korespondentem wojennym (lub - co podkreślił - antywojennym, gdyż jest zadeklarowanym przeciwnikiem konfliktów zbrojnych) m.in. w Bośni, Iraku oraz Irlandii Północnej. Ponieważ - jak twierdzi - krok w krok chodzą za nim nieszczęścia i akty wojenne, nie uniknął ich również w Meksyku, gdzie trwa wojna władz i karteli narkotykowych. Choć walczące strony nie używają czołgów, a podejmowane działania mają odmienny charakter niż te, które dziennikarz znał z Sarajewa czy Afganistanu, jest to jednak regularna wojna, w której postępuje eskalacja przemocy nie dającej się objąć rozumem. Dziesiątki osób giną lub zostają poddani wyrafinowanym formom tortur...

Za takim stanem rzeczy stoją oczywiście ogromne pieniądze. Niestety, Zachód - Europa i Stany Zjednoczone nakręcają narkotykowy biznes, gdyż produkt w większości spływa na ich rynki, w kraju pochodzenia zostaje bowiem zaledwie kilka procent towaru. Trudno zaradzić problemowi gdy popyt, który przecież napędza podaż, jest tak wysoki. Wprawdzie próbowano wypracować pewne rozwiązania (rozbicie organizacji na mniejsze części, które łatwiej będzie wyeliminować, zmniejszenie poziomu biedy), jednak bez powodzenia. Kartele nie poddadzą się łatwo - będą walczyły w obronie swoich zysków. Ale nie tylko oni będą przeciwni antynarkotykowej wojnie. Zwykli obywatele również korzystają na biznesie narkotykowym. Pablo Escobar mimo bezwzględności cieszył się ogólnym uznaniem, gdyż zarobione środki inwestował w boiska, młodzieżowe kluby piłkarskie a nawet zbudował ogród zoologiczny. Kolumbijski potentat narkotykowy zdołał wymknąć się jednoznacznemu wartościowaniu przez wkupienie się w łaski miejscowej ludności.

Ameksyka powstawała w trudnych i niebezpiecznych warunkach właściwych wojnie. Niejednokrotnie autor spotykał się z sygnałami, że jego działalność nie jest mile widziana, nie poddał się jednak, dzięki czemu do rąk czytelników trafił rzetelny materiał opisujący realia panujące w Meksyku, tak rozbieżne z tym, co znamy z relacji podróżników. Można bowiem do tego kraju przyjechać i nie zauważyć niczego niepokojącego. Podobno w innych krajach Ameksyka nie cieszyła się zbytnią popularnością, choć otrzymywała pozytywne recenzje, a w kraju gdzie statystyki alarmują, że czytelnictwo stoi na katastrofalnym poziomie, została bestsellerem!

©poczytajka

0 komentarze:

Prześlij komentarz