niedziela, 30 czerwca 2013

Za Chiny ludowe! Za nic nie stanę się prawdziwą szanghajką!* - w jednym z rozdziałów wyznała Katarzyna Pawlak. Czy oznacza to, że Państwo Środka rozczarowało ją? Wręcz przeciwnie! Autorka tych słów kocha Chiny, przyrównując swoje uczucie do miłości do drugiej osoby, którą kocha się mimo wad. A tych w opisywanym kraju nie brak, oczywiście patrząc z perspektywy Europejczyka. 

Katarzyna Pawlak wyjechała do Państwa Środka na studia doktoranckie, do której przepustką była między innymi biegła znajomość języka chińskiego. Wydawałoby się, iż studia w obcym kraju są ogromną szansą na rozwój, okazuje się jednak, że sposób, w jaki doktorantka była traktowana na uczelni nie przystawał do poziomu jej wiedzy i ambicji. Dziewczyna nie była dopuszczana do opracowywania referatów o poważnej tematyce i odnosiła wrażenie, że jej zdolności były sprowadzane do umiejętności jedzenia pałeczkami... Na próby zwrócenia uwagi na niesprawiedliwość i nierówność w traktowaniu jej w porównaniu z pozostałymi studentami reagowano milczeniem lub... śmiechem! Taka jest bowiem typowa reakcja Chińczyka na kłopotliwą sytuację, co studentka zrozumie dopiero po pewnym czasie, choć reakcja ta nadal będzie wywoływała w niej spore emocje. Podobnie jak bycie traktowaną jak przybysz z obcego kraju, tzw. laowaj, który jest uznawany za niewątpliwą atrakcję, którą koniecznie należy sfotografować i która wywołuje zdziwienie, gdy okazuje się, że mówi, i to w dodatku po chińsku! 

Ale Za Chiny ludowe to nie tylko studium odmienności kulturowej, której autorka doświadczyła podczas dwuletniego pobytu w Państwie Środka, ale także obraz życia jego przeciętnego mieszkańca oraz zapis zmian, jakie dokonały się w kraju na przestrzeni ostatnich lat. Katarzyna Pawlak jest socjologiem, w związku z czym zamiast reportażu otrzymujemy treści osadzone w kontekście nauki o społeczeństwie. I choć nie wszystkie teksty zainteresowały mnie w równym stopniu, książka zdecydowanie poszerzyła moją wiedzę na temat Chin i zawiodła mnie w nieznane mi dotąd obszary, np. na granicę z Koreą Północną oraz do telewizyjnego studia, w którym realizowany jest program "Feicheng Wurao" (podobny nieco do znanej polskiemu telewidzowi "Randki w ciemno"). 

Warto przeczytać!
 
*Katarzyna Pawlak, Za Chiny ludowe. Zapiski z codzienności Państwa Środka, Carta Blanca 2013, s. 107.

Carta Blanca 2013
Seria: Bieguny

3 komentarze:

  1. Nie miałam okazji spotkać tej książki, ale czuję się zaintrygowana. Ostatnio mam coraz więcej ochoty na tego typu pozycje, więc sądzę, że autorka ma szansę trafić w mój gust swoimi opowieściami ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe jest takie zderzenie kultur i opis z jednej strony :) z chęcią sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Katarzyna Pawlak jest dobrym obserwatorem ale takim sobie pisarzem. Książka nie ma spójnego stylu, taka to sobie zbieranina różnych stylów. To co irytuje to ironia i "patrzenie z gory". Uczę się chinskiego, kilkakrotnie bylam w Chinach, spodziewałam sie czegoś lepszego.

    OdpowiedzUsuń