sobota, 13 lipca 2013


Moje dzieciństwo przypadło na ostatnią dekadę PRL-u i zanim zainteresowałam się otaczającą mnie rzeczywistością, epoka ta zdążyła przeminąć. Nie pamiętam realiów życia w tamtym okresie - nie stałam w kolejkach, nie zżymałam się na wszechobecną szarość, nie straszono mnie też czarną wołgą. Do beztroskiej kilkuletniej dziewczynki nie docierały informacje o kryminalnych aferach, trzeba jednak uczciwie przyznać, że do większości dorosłych obywateli również, a jeśli już trafiały, to tylko ich echa, w dodatku mocno zafałszowane przez propagandę. Ówczesna milicja była bowiem przedstawiana jako przyjazna obywatelom i skuteczna w swoich działaniach, część spraw jednak w ogóle nie była podawana do publicznej wiadomości, żeby nie burzyć ładu społecznego i wizerunku bezpiecznego państwa. 

Po latach Przemysław Semczuk wraca do tych spraw i wyjaśnia tajemnice takich zbrodni jak porwania dzieci związane z legendą o czarnej wołdze, gwałty i zabójstwa kobiet w Zagłębiu, skoki na banki, muzea czy... posterunki milicji. Ale ze wszystkich opisanych w książce afer najbardziej interesujące były dla mnie historie brata Zofii Nasierowskiej Jerzego, aktora zamieszanego w zabójstwo i kradzieże, Paramonowa, o którym śpiewa zespół Vavamuffin, oraz zaginięcia i zagadkowe zgony członków załogi statków. Nie mniej ciekawa jest sprawa poszukiwań "psychopaty ciemności", który deklarował zatrucie wodociągów miejskich, stawiając wszystkie służby bezpieczeństwa w stan gotowości, jak się później okazało - niepotrzebnie, gdyż list był wynikiem głupiego pomysłu, a nie chęci zaszkodzenia komukolwiek.

Przemysław Semczuk odnalazł niektórych bohaterów opisywanych spraw, wielokrotnie sięgał również do akt spraw oraz dokumentów zgromadzonych przez IPN. Na podstawie zebranych materiałów odtworzył przebieg śledztw i procesów, wykazując w nich wiele niedociągnięć i błędów. Jak się okazuje, wykrycie sprawców często nie wynikało z efektywności działań milicji, lecz było dziełem przypadku. Czasami ktoś donosił na przestępcę, innym razem ten sam zgłaszał się na posterunek. Pewne jest, że Polska Republika Ludowa wcale nie była tak bezpiecznym państwem, jak oficjalnie przedstawiano. 

Czarna wołga jest kolejną cegiełką składającą się na obraz PRL-u, temat intensywnie eksploatowany w ostatnich latach. Lekturą z pewnością nie będą zawiedzeni pasjonaci epoki, wielbiciele programów takich jak Detektywi, W11 oraz ówczesnych 07 zgłoś się i 997, a także miłośnicy kryminałów.

Znak 2013

*

0 komentarze:

Prześlij komentarz