Był sobie chłopiec-daltonista, który wszystko widział w szarych barwach. Jego rodzice byli cyrkowymi klaunami i chłopiec wiedział, że kiedyś nadejdzie chwila, w której przyjdzie mu wyjść z nimi na arenę. Obawiał się jej, gdyż wiedział, że aby występować jako klaun musi posiadać umiejętność rozróżniania kolorów, której nie posiadał. Przypadkowe spotkanie tajemniczego staruszka dało mu jednak nadzieję. Mimo iż siwy pan był ślepcem, jego kalectwo nie przeszkadzało mu w pełnym postrzeganiu świata. Mężczyzna stał się duchowym przewodnikiem chłopca - uczył go postrzegania kolorów innymi niż wzrok zmysłami oraz dociekania prawdy poprzez odpowiednie stawianie pytań.
Z czasem nauki staruszka zaczęły przynosić rezultaty i chłopiec powoli uczył się rozpoznawać kolejne kolory. Stał się również uważniejszym obserwatorem świata i rządzących nim praw. Po swojej porażce na scenie próbował zrozumieć, dlaczego widzowie śmiali się z niego, gdy płakał. W rzeczywistości ich reakcja nie była podyktowana komizmem sytuacji, lecz niepewnością co do tego, jak się zachować. Słowa wypowiedziane przez matkę chłopca są przygnębiające: (...) tata i ja całe życie chcieliśmy rozśmieszać ludzi, zawsze chcieliśmy być śmieszni, zawsze pilnowaliśmy się, żeby nie okazać smutku, a dziś ty byłeś właśnie taki, jacy my jesteśmy z dala od cyrkowej areny. Smutni i... nieporadni... i... samotni... A ludzie się śmiali... Widzisz, jakie to dziwne... bardzo dziwne...*. Teraz już wiedział, co oznaczały słowa staruszka, który powtarzał, że prawdziwy klaun jest smutny...
Gdy chłopiec odkrył tajemnicę zniknął zarówno staruszek-przewodnik, jak i smok, który regularnie nawiedzał go we śnie i prowokował zaczepkami oraz groźbami porwania jego księżniczki. Najpierw bestia złagodniała - sen chłopca okazał się dla niej bezpieczną przystanią we wszechświecie snów ludzi, którzy nikogo nie kochali - by w końcu zniknąć na zawsze. Chłopiec wiedział, o jakich ludziach mówił smok, gdyż miał okazję ich "poznać" podczas spaceru po miasteczku. Gdy jeden z przechodniów potknął się i upadł, nikt z obecnych na ulicy osób nie zainteresował się jego losem. Każdy pędził w swoją stronę, bez cienia współczucia wobec krzywdy drugiego człowieka.
Biały klaun Damira Miloša nie jest typową książką dla dzieci. Pod warstwą baśniowości kryją się problemy egzystencjalne, podobnie jak w Małym księciu Antoine de Saint-Exupery'ego. Książka chorwackiego pisarza jest opowieścią o poszukiwaniu siebie i pokonywaniu swoich słabości, choć daltonizm chłopca odczytywałabym również jako metaforę niezdolności do odczuwania świata zmysłami i dostrzegania jego piękna w ulotnych chwilach czy w drugim człowieku. Życie spędzone w biegu jest niczym więcej niż egzystencją. Szarą.
* Damir Miloš, Biały klaun, przeł. Barbara Kramar, Poznań 2013, s. 108.
Media Rodzina 2013
Tytuł oryginału: Bijeli klaun
Przekład: Barbara Kramar
Ilustracje: Lovro Artuković
0 komentarze:
Prześlij komentarz