piątek, 8 listopada 2013

Dziś każdy z nas może być podróżnikiem. Dla zdeterminowanych nie jest problemem polecieć do Nowej Zelandii, Chile czy Uzbekistanu, wystarczy odpowiednio wcześnie zacząć oszczędzać, a w skrajnym przypadku, idąc za radą Wojciecha Cejrowskiego, sprzedać lodówkę. Łatwość podróżowania po świecie (rozbudowana siatka połączeń, tanie linie lotnicze, otwarcie granic dla cudzoziemców) przekłada się na ilość powstających relacji z wypadów - większość podróżników, także tych w cudzysłowie, w poczuciu dosięgnięcia czegoś wspaniałego i dla innych nieosiągalnego, chce się podzielić swoimi przeżyciami z jak największym gronem odbiorców. Goszczą na festiwalach podróżniczych, zakładają blogi czy wreszcie piszą książki. Jednak czy każda podróż, będąca niekiedy zwykłym turystycznym wyjazdem, zasługuje na zwieńczenie jej publikacją książkową? Nie, i sadzę, że na naszym rynku wydawniczym wydaje się sporo relacji, które nie powinny wyjść poza ramy bloga. 

Do tej właśnie kategorii zaliczam Peru. Od turystyki do magii, książkę Joanny Ulaczyk będącą pokłosiem czterotygodniowej podróży poślubnej po Peru. W tym czasie nowożeńcy zwiedzili miejsca, które są na liście każdego podróżnika wybierającego się do tego kraju: Machu Picchu, pływające wyspy na jeziorze Titicaca, Cuzco, kanion Colca. Podczas pobytu w Peru korzystali ze zorganizowanych wycieczek oferowanych przez lokalne biura turystyczne. Nie widzieli prawdziwego życia Peruwiańczyków, lecz skansen i występy dla turystów, rutynowe i - jak w jednym przypadku zauważyła autorka książki - odgrywane jakby od niechcenia. Powierzchowne, typowo turystyczne podejście odbiło się na jakości tej książki, w której zabrakło autentycznego Peru, z jego kolorami, smakami... Książka aż prosi się o omówienie lokalnej kuchni, niestety, kilka wzmianek nie wyróżniało się zbytnio wśród analogicznych uwag o skonsumowanym kurczaku z frytkami czy spaghetti bolognese. Jedynie pieczona świnka morska zasłużyła na szerszą prezentację oraz sfotografowanie.

Choć podtytuł książki Peru. Od turystyki do magii sugerował podejście do tematu z punktu widzenia zwykłego turysty, po książce spodziewałam się czegoś więcej. Wprawdzie relacja nie jest źle napisana, a zdjęcia są przyjemne dla oka, ale liczyłam na to, że książka podróżnicza taką właśnie będzie. Oczekiwałam, że Joannie Ulaczyk udało się podglądnąć inną rzeczywistość, dowiedzieć się czegoś fascynującego o Peru, i oto właśnie zechciała się tym podzielić. Niestety, udokumentowane w książce przeżycia nie zaspokoiły moich oczekiwań, nie mówiąc o tym, że uprawianego przez autorkę stylu podróżowania nie popieram. Jak można czuć szczęście i satysfakcję (sic!), gdy ktoś ściął dla nas drzewo (!), żeby ściągnąć z niego leniwca (!!), aby można go było wziąć na ręce i zrobić sobie z nim zdjęcie (!!!)?!?!? Czy powinno się propagować poczucie, że jesteśmy panami tego świata i możemy, ot tak, dla kaprysu, zakłócać jego rytm? Nie spodziewałam, się, że książka podróżnicza wywoła we mnie takie emocje...

Zysk i S-ka 2013
Seria: Człowiek Poznaje Świat

3 komentarze:

  1. Książka rozczarowująca. Materiał bardziej nadaje się na bloga i dziwi mnie fakt, że wydawca zdecydował się to wydać. Planuję podróż do Peru i Boliwii i w ramach przygotowań czytam różne dostępne na ten temat pozycje, ale jako doświadczona "backpackerka" w pewnym momencie nie mogłam już znieść narzekania autorki to na zmęczenie, to na naciągaczy albo na mało luksusowe pokoje/łazienki w hostelach. Za luksus trzeba płacić i to nie jest żadna niespodzianka. Niekoniecznie też musiałam przeczytać o wiejącej w autobusie po nerkach klimatyzacji. Proszę odłożyć więcej kasy i wykupić sobie wariant luksusowy kolejnej wycieczki. Po przeczytaniu tej książki bez mojego doświadczenia podróżniczego zniechęciłabym się du wyjazdu do Peru...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z recenzją i komentarzem. Bardzo słaba książka, nieciekawy, kolokwialny styl, powierzchowne opisy. Najbardziej zraziła mnie postawa samej autorki, która uważa się za podróżniczkę, a tak naprawdę zależy jej przede wszystkim na czystej pościeli, dużym śniadaniu, wynegocjowaniu zniżki i wyśmianiu tego, co jej zdaniem nie odpowiada standardom hoteli czterogwiazdkowych. Wzmianka o ścięciu drzewa z leniwcem dobitnie pokazała, jakim "miłośnikiem" zwierząt jest pani Joanna. zdecydowanie odradzam czytania tej pseudo lektury.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka jest nudna, nudna i jeszcze raz nudna. Zdania jak u małej dziewczynki w wypracowaniu szkolnym, jak np. podczas lotu powrotnego pół strony o chmurach i w końcu odkrywcze zdanie "Miałam nadzieję, że pilot wie gdzie leci..." Żenada, wstyd dla dobrego wydawnictwa Zysk i S-ka , za wydanie takiej szmiry

    OdpowiedzUsuń