środa, 20 sierpnia 2014

Spotkanie trzech dyżurnych językoznawców kraju nie może zaowocować niczym innym niż interesującą dyskusją. Przygotujcie się więc nie tylko na sporą dawkę wiedzy o współczesnej polszczyźnie, ale również na doznania estetyczne, uczestnicy rozmowy operują bowiem polszczyzną na wysokim poziomie.

Jerzy Bralczyk, Jan Miodek oraz Andrzej Markowski pod czujnym okiem Jerzego Sosnowskiego, moderatora dyskusji, poruszają kwestie dotykające kondycji stanu naszego języka ojczystego. Dlaczego się poprawiłam? "Kondycja" jest zapożyczeniem znaczeniowym, które Andrzej Markowski uważa za błędne, podobnie jak słowo "dieta" używane w znaczeniu ogólnego sposobu odżywiania się. Zapożyczenia leksykalne zostały potraktowane łagodniej, jako elementy ubogacające język. Co ciekawe, wiele wyrazów bojkotowanych przez purystów językowych jako zapożyczenia z współczesnych "zachodnich" języków okazuje się wyrazami z łacińskim rodowodem (np. "dizajner", który pochodzi od łacińskiego słowa "signum"). Warte odnotowania jest również modne ostatnio - i w moim odczuciu nadużywane - słowo "projekt". Jego użycie ma jednak tak pozytywny wydźwięk, że inaczej na nie spojrzałam. Oddam jednak głos profesorowi Bralczykowi: (...) jeśli będziemy bardziej myśleć o "projekcie" nie jako o planie, ale o czymś, co ma być zrealizowane, to może mniej będzie w nas chciejstwa, a bardziej będziemy myśleć, jak te nasze projekty naprawdę urzeczywistnić*.  

Rozmówcy pochylili się również nad kwestiami netykiety oraz formuł grzecznościowych, z "rozdmuchanym" przez Michała Rusinka słowem "witam" na czele. Choć sama staram się go nie używać, wiadomości zatytułowane w ten sposób czytam. Co na to językoznawcy? Powitanie, które w założeniu miało być serdeczne, może brzmieć wyniośle i nie zostać dobrze odebrane... Z przychylnością może się nie spotkać także operowanie slangiem młodzieżowym, chyba że rozmówcy są równolatkami, oraz - co wydaje się oczywiste - epatowanie wulgaryzmami. Te ostatnie nie są zostały jednak jednoznacznie potępione, gdyż czasem pomagają rozładować napięcie i nie drażnią w takim stopniu jak zastępniki takie jak "kuźwa". 

Językoznawcy poruszyli również ważne i problematyczne kwestie odmiany nazwisk, języka reklamy, poprawności politycznej i modnego ostatnio dżender. Nie będę streszczać rozmowy - zainteresowanych odsyłam do książki. Wszystko zależy od przyimka to pozycja warta uwagi każdego, kto chce zwiększyć swoją świadomość językową i rozwiać dylematy dotyczące spornych kwestii. Nie jest to jednak lektura łatwa - dyskusja toczy się wartko jak górski potok, jedynie koncentracja czytelnika pozwoli mu pokonać jej wartki nurt i wyjść z tego doświadczenia bogatszym.

Agora 2014

*Jerzy Bralczyk, Jan Miodek, Andrzej Markowski, Jerzy Sosnowski, Wszystko zależy od przyimka, Warszawa 2014, s. 114.

1 komentarz:

  1. A projekt klimatyzacji?
    Żarcik ;D To musi być projekt... A ja muszę go zrobić :(

    Książkę miałam na oku już jakiś czas temu, ale ten tytuł jakoś nie zachęcał. Jako nie-humanistka nie byłam nawet pewna co to przyimek (wygoogluję!)... ale teraz już wiem, że przyda mi się ta lektura. Oj przyda. Sama staram się pisać raczej "dzień dobry" w mailach, ale na pewno znajdę tam inne rzeczy, które robię źle :D

    OdpowiedzUsuń