sobota, 29 maja 2010

Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że szukający słów krytyki pod adresem książki, "niestety" tutaj jej nie znajdą. Braci Kłosowskich podziwiam od jakiegoś czasu, nie tylko za wspaniałe zdjęcia ptaków, ale i za zgodność, która wydaje się towarzyszyć fotografikom podczas pracy. Zadziwiające jest to, że Tomasz i Grzegorz pracują na wspólny sukces, czasem fotografując "równocześnie", innym razem dzieląc obowiązki na fotografa i pomocnika: czy to przy okazji odprowadzania fotografa do czatowni (bo przecież ptak musi widzieć, że intruz - w tym przypadku odprowadzający - opuścił teren), czy choćby podczas wspinania się na drzewo (bezkrwawe łowy na piękne, realistyczne kadry bez tego się nie obejdą).

Kłosowscy w swoim poradniku ukazują kulisy własnego warsztatu. Nie kryją, jakim sprzętem się posługują, jakie parametry ustawiają, opowiadają też o okolicznościach powstawania zdjęć. Oprócz idealnych obrazów, pokazują także zdjęcia mniej udane i na ich przykładzie objaśniają, co należałoby zmienić, co moim zdaniem jest świetnym posunięciem zarówno ze względu na swój wizerunek (nie kreują się na wszystko wiedzących mistrzów), jak i na fakt, że człowiek najlepiej uczy się na błędach. Autorzy uświadamiają, że w fotografii ptaków nie jest najważniejszy drogi sprzęt, tylko wiele innych czynników, jak znajomość ptaków (ich psychologii, zwyczajów, siedlisk), warunków pogodowych, szczęścia czy cierpliwości. Nie deprecjonują amatorów, którzy fotografują tańszymi aparatami, wręcz przeciwnie, biorą pod uwagę także fakt, że ktoś chce fotografować ptaki kompaktem, a nawet komórką. W ocenie, czy dany typ aparatu lub ogniskowa obiektywu, pozwolą na fotografowanie konkretnych scen z życia ptaków, mają pomóc tabele przygotowane przez autorów. 

Ważnym aspektem poruszanym przez Kłosowskich są kwestie prawa i etyki. Apelują oni o to, żeby nie fotografować "na siłę", krzywdząc przy tym ptaki, ponieważ wskutek strachu w najlepszym przypadku wyglądają one nienaturalnie, w najgorszym - porzucają lęgi lub uciekają w szpony drapieżnika. 

Temat fotografii ptaków został potraktowany kompleksowo, nie brak w nim chyba żadnego z zagadnień. Pozytywnie zaskoczyła mnie formuła książki, która wręcz wypełniona jest informacjami - jednak podanymi w bardzo przystępnej formie. Wcześniej, prócz kilku książek z serii National Geographic, miałam "przyjemność" czytać książki Scotta Kelby`ego i Johna Freemana - wydawały mi się one "przegadane": autorzy nie szczędzili anegdot i wtrąceń, niekoniecznie związanych z tematem. Fotografowanie ptaków Kłosowskich wypada na ich tle bardzo korzystnie. Owszem, anegdoty są, ale zawsze bezpośrednio związane z tematem, podobnie jak wypowiedzi "zaproszonych" specjalistów, np. Pawła Wietechy, Jana Walencika czy Jarosława Chyry.

Multico, 2009

Zainteresowanym tematyką polecam także:

0 komentarze:

Prześlij komentarz