czwartek, 17 czerwca 2010

Ballinacroagh, małe irlandzkie miasteczko, jest kolejnym przystankiem na drodze irańskich sióstr Aminpur. Mardżan, Bahar i Lejla zdołały uciec z ogarniętego rewolucją Teheranu. Jakiś czas mieszkały w Londynie, lecz cienie przeszłości oraz szkolne nagonki na Lejlę z powodu jej pochodzenia (nazywano ją terrorystką i porywaczką) nie pozwalały im na zaznanie spokoju. W Ballinacroagh także nie było im lekko. Małomiasteczkowa społeczność zamknięta była na obcych, mimo to Iranki postanowiły otworzyć restaurację z perską kuchnią. Dzięki własnemu samozaparciu udało im się to - zaledwie w 5 dni! Niestety, w większości mieszkańców miasteczka kobiety i ich działania budziły nieufność, a kuszące i zmysłowe zapachy wydobywające sie z Café Babilon kojarzyły się z czymś diabelskim: Jej korzenne, grzeszne podteksty cuchnęły jakimś nieznanym złem, jakąś bezbożną obcością (...) leciwe niewiasty patrzyły, jak ojciec Mahoney zdejmuje płaszcz i z miną człowieka opętanego siada przy jednym ze stolików blisko okna. To właśnie duchowny był pierwszym klientem restauracji, dzięki czemu Irankom udało się zyskać kolejnych. Pozorna stabilizacja nie przyniosła jednak upragnionego spokoju. Zapachy i smaki przypominały Irankom ich ojczyznę - chwile szczęśliwe, jak spotkania rodzinne, pogawędki oraz te bolesne, które przywiodły je aż do Ballinacroagh. Starszym siostrom wydawało się, że Lejli nie dręczą demony przeszłości, ponieważ była za mała, by coś zapamietać z Iranu, jednak okazuje się, że każda z nich, bez wyjątku, nosi w swoim sercu bolesne wspomnienia. Mardżan i Bahar mają za sobą rewolucjonistyczną przeszłość, Bahar była także żoną człowieka, który ją bił, przez co do chwili obecnej dziewczyna boi się, że ten ją odnajdzie. Lejla z kolei pamięta drastyczne sceny, kóre rozgrywały się na jej oczach. Kobiety na nowo przeżywają swoją przeszłość, co pozwala im zrobić krok w przyszłość, ku stabilizacji i zakorzenieniu. Iranki zyskują bliskich sobie ludzi, w restauracji bywają stali klienci, a Lejla zakochuje się...

Książka rewelacyjnie pobudza zmysły - przesycona jest zapachem egzotycznych przypraw, zawiera także kilkanaście przepisów z perskiej kuchni. Autorka sprawnie wplotła je w narrację, pojawiają się w chwili, gdy grają rolę w akcji. Potrawy są na tyle kuszące, że ma się ochotę od razu je przyrządzić i spróbować. Utwór utrzymany jest w konwencji baśniowej, gdzie postaci są wyraziste, czarne lub białe, a zło zwycięża się dobrem. Niektórzy zarzucają Zupie z granatów zbytnie podobieństwo do Czekolady Joanne Harris, ja go jednak dosterzegam tylko w najpłytszej warstwie utworu, gdyż poruszane problemy są zgoła innej natury: historia sióstr Aminpur związana jest ściśle z burzliwą historią ich kraju, z ich odmienną kulturą oraz z problem wyobcowania, jakiego nie ma człowiek żyjący w swojej ojczyźnie. Warto również zaznaczyć, że sama autorka także jest emigrantką, która po ucieczce z Teheranu zamieszkała w Buenos Aires, gdzie uczęszczała do szkockiej szkoły, obecnie zaś mieszka w Irlandii oraz USA. Tutaj więc dopatrywałabym się większej inspiracji, niż we wspomnianej Czekoladzie.

Zupa z granatów jest moim pierwszym spotkaniem z Serią z miotłą, na pewno jednak nie ostatnim.

Tytuł oryginału: Pomegranate soup
W.A.B., 2006
Przekład: Jolanta Kozak

0 komentarze:

Prześlij komentarz