Dawno nie czytałam tak wzruszającej i magicznej książki.
Moje drzewko pomarańczowe to historia pięcioletniego Zezé, nadwrażliwego, inteligentnego i nad wiek rozwiniętego łobuziaka. Jego dzieciństwo, któremu daleko do sielskości, wspomina już jako 48-letni mężczyzna.
Mały Zezé ma kilkoro rodzeństwa, ojciec nie pracuje, więc rodzina jest na utrzymaniu matki oraz jej córki, a siostry chłopca, Lali. Żeby w domu był spokój, chłopiec zostaje rok wcześniej wysłany do szkoły. Zezé bardzo dobrze radził sobie z nauką, jednak skłonność do płatania figli pozostała, za co chłopiec często dostawał lanie. Zezé, mimo iż psocił, był dobrym dzieckiem, opiekował się młodszym bratem, drugim śniadaniem dzielił się ze swoją koleżanką, a nauczycielce przynosił kwiaty, gdyż na jej biurku zawsze stał pusty wazon. Jedynym przyjacielem Zezé było drzewko pomarańczowe, z którym bohater prowadził wyimaginowane rozmowy. Maluszek (Xururuca) był powiernikiem trosk i sekretów chłopca, a także obiektem zabaw, co świadczy o niesamowitej wyobraźni dziecka. Niedaleko dżungli (pomarańczowego sadu) płynęła Amazonka (ścieki), a koło domu było zoo, w którym np. czarna kura była panterą. W poznawaniu świata chłopcu pomagał wujek Edmundo, dzięki któremu Zezé uczył się wielu nowych słów oraz zdobywał informacje o świecie. Gdy nauczył się czytać, wszystkich wprawił w zdumienie, gdyż nikt go tego nie uczył.
Życie Zezé zaczyna się zmieniać wraz z pojawieniem się Portugalczyka, Manuela Valadaresa. Mężczyzna zastępuje chłopcu ojca i daje mu czułość, jakiej ten nie zaznał od swoich najbliższych. Zezé mniej psoci, nie przeklina, a nawet mniej czasu poświęca swojemu drzewku. Jesteśmy świadkami dojrzewania chłopca. Gdy poznawaliśmy go, w duszy Zezé gościł śpiewający ptaszek, który został teraz wypuszczony na wolność. Krokiem ku dojrzałości staje się też pewne traumatyczne wydarzenie (nie chcę zdradzać jakie, żeby nie odbierać przyjemności lektury kolejnym czytelnikom). Mimo optymistycznych akcentów, zakończenie książki jest bardzo smutne. Drzewko wypuszczając pierwszy kwiat, żegna się z chłopcem, by tak jak Zezé przejść z krainy marzeń i dzieciństwa w świat rzeczywistości i bólu.
Moje drzewko pomarańczowe jest książką o przyjaźni, cierpieniu i dorastaniu. Jest lekturą przyjemną, aczkolwiek wcale nie lekką. Komizm, spowodowany najczęściej psotami chłopca, zrównoważony jest tragizmem, gdy Zezé musi ponieść konsekwencje swoich czynów. We mnie ta książka pozostawiła smutek wraz z dźwięczącymi w mojej duszy słowami: Już tydzień temu ścięli moje drzewko pomarańczowe...
Muza, 2008
Tytuł oryginału: Meu Pé de Laranja Lima
Tłumaczenie: Teresa Tomczyńska
Tłumaczenie piosenek: Joanna Karasek
Zgadzam się z tom opinią.Też ją czytałam
OdpowiedzUsuńi lepiej bym jej nie opisała:)
Lola