Tytułowe Nasturcje to Zofia i Agnieszka, przyjaciółki z dzieciństwa. Z rodzinnych Siedlec przeniosły się do Warszawy, gdzie pracują w redakcji pisma kobiecego "Stylle". Ich życie prywatne nie układa się dobrze, gdyż na swojej drodze spotykają samych ćwoków. Zofia żyje wspomnieniami ostatniego nieudanego związku z Michałem, a Agnieszka wprawdzie spotyka się z Mikołajem, ale co rusz pojawiają się między nimi spięcia. Ideałem mężczyzny wydaje się być sąsiad Zofii, Janek. Mimo, iż dziewczyna go nie zna, wydaje jej się być mężczyzną innym niż większość - jednym na stu!
Szczygielski na przykładzie Zofii i Agnieszki w krzywym zwierciadle pokazuje naturę kobiet. Pierwsza z dziewczyn w większej mierze jest nosicielką negatywnych cech niż druga: jest zawistna, nie życzy Agnieszce dobrze, żeby wypaść przy niej lepiej. Naiwność Zofii pozwala jej sądzić, że wykonując głuche telefony do Michała, chłopak nie zorientuje się, kto jest po drugiej stronie słuchawki. Podobnie z tajemniczymi nasionkami, które czytelnik od razu "rozpoznał", podczas gdy Zofia chce dołączyć je do części nakładu "Stylle" jako prezent dla czytelniczek. Agnieszka z kolei myśli nieracjonalnie - gdy bohaterki znajdują zwłoki kobiety, dziewczyna stwierdza: Boże! Straszne! Nie mogę patrzeć! (...) Ta bluzka! Straszna. Jak można założyć coś takiego i wyjść z domu? (...) Wolałabym umrzeć niż tak wyjść na ulicę.
Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Pełna humoru (także czarnego), zaskakująca - w lekkiej opowiastce o stosunkach damsko-męskich nie spodziewałam się "znaleźć" trupa oraz plantacji marihuany. Również bohaterki często zachowywały się nieprzewidywalnie, co wywoływało na mojej twarzy jeśli nie zapowiadane wybuchy śmiechu, to na pewno szeroki uśmiech :)
Na pewno sięgnę po Farfocle namiętności, będące kontynuacją Nasturcji i ćwoków. Tymczasem nie pozostaje mi nic innego, jak polecić część pierwszą.
Latarnik, 2005
0 komentarze:
Prześlij komentarz