sobota, 18 czerwca 2011

Uwielbiam relacje z podróży! Sama kocham podróżować, lecz ze względów finansowych najczęściej realizuję się czytając o wyprawach innych. A publikacji tego typu jest naprawdę sporo! Jedną z nich jest relacja z podróży poślubnej Moniki i Michała Przybyszów, która trwała - bagatela! - rok. Młoda para rzuciła wszystko i wyruszyła na Pacyfik, po dwóch miesiącach żeglugi przedostała się do południowo-wschodniej Azji, na święta Bożego Narodzenia wróciła do Polski, by zaraz po nich pojechać do Ameryki Południowej. Trasa, mimo iż zaplanowana, była na bieżąco weryfikowana i zmieniana pod kątem bieżących wydarzeń, takich jak klęski żywiołowe czy problemy z wizą. Autor (nie wspominałam jeszcze, że właściwie - mimo podwójnego autorstwa deklarowanego na okładce - cała relacja oraz zdjęcia pochodzą od Michała), prócz relacji z podróży, serwuje nam także informacje na temat problemów mieszkańców zwiedzanych miejsc (wysypisko Stung Meanchey pod Phnom Penh) oraz turystyki w ogóle. Pojawiło się tu zagadnienie, o którym czytałam ostatnio w Witajcie w raju Jennie Dielemans, mianowicie kwestia wykorzystywania miejsc atrakcyjnych turystycznie do zbijania pieniędzy na odwiedzających. Przybyszowie odwiedzili wioski Urosów na pływających wyspach na jeziorze Titicaca: Kilkadziesiąt lub kilkaset osób przypływa codziennie na ich wyspy. (...) Są na wyspie 15-20 minut i płyną dalej. (...) agencje turystyczne nie dzielą się z nimi ani groszem). Kolejnym problemem są naciągacze i nieuczciwi przewoźnicy (zdarzali się skatowani turyści!) oraz profesjonalni złodzieje, działający zwłaszcza na dworcach. Niektóre informacje są jednak niepełne, przez co wprowadzają czytelnika w błąd. Michał Przybysz pisząc o Kambodży wywołuje w czytelniku wrażenie, że mieszkańcy tego państwa nie dbają o higienę. Z jego słów wynika, że papier toaletowy bywa tylko na stole w restauracjach, gdyż ma inne przeznaczenie, niż u nas. Zapomniał dodać, że Azjaci po skorzystaniu z toalety podmywają się, o czym dowiedziałam się trochę wcześniej z jednego z odcinków Boso przez świat Wojciecha Cejrowskiego. 

Goniąc marzenia to książka ciekawa, niestety - pisana potocznym językiem, czasem wręcz kolokwialnym. Nie mogłam zaakceptować choćby tytułu jednego z podrozdziałów: Dupa blada... Drażniąca była także maniera autora, który co rusz podkreślał, jak wiele krajów zwiedził jeszcze przed ślubem. Nie obyło się jednak bez błędów, wśród których najbardziej utkwiły mi Dehliszwędać się oraz tajemniczy bunce jumping. Na osłodę dostałam jednak masę pięknych zdjęć i informacje o organizacji takiej podróży "od kuchni", co szczególnie sobie cenię. Z poradnika na końcu książki można dowiedzieć się dokąd jechać, by było tanio, jak dbać o zdrowie przed i w czasie podróży oraz co spakować na taki wyjazd. 

Zysk i S-ka 2010
Seria: Człowiek Poznaje Świat

2 komentarze:

  1. Jeszcze nie czytałam, ale na pewno to zrobię:) Podobnie jak Ty uwielbiam czytać o podróżach;

    OdpowiedzUsuń