Nazwisko Gudzowatego obijało mi się o uszy to tu, to tam. Jednak nigdy nie wiedziałem o nim nic więcej, niż to, że jest biznesmenem z pokaźnym portfelem (bywały lata, że plasował się na pierwszym miejscu listy najbogatszych Polaków) i że nagrał rozmowy z Oleksym i Michnikiem. Ta książka, miałem nadzieję, przybliży mi tę dość skrytą postać, żyjącą w odosobnieniu i w strachu o życie własne i rodziny.
Autorem tej pozycji jest już pięćdziesięcioletni, były dziennikarz i wydawca, dziś menedżer, właściciel agencji reklamowej, Jacek Prześluga -osoba uzależniona od mediów i jednocześnie zdegustowana ich formą: Budzę się z TOK FM w uszach, kładę się spać z TVN24 w oczach, jadę do pracy z Trójką w tle, wskakując do kiosku po "Dziennik" i "Wyborczą" - żeby jakoś zacząć dzień i widzieć głupotę z obu stron - i czekam na czwartek, bo w czwartek Lis pyta o Polskę. I trudno było mi się nie zgodzić z autorem, że dzisiejsze programy/stacje informacyjne wcale nie spełniają swoich zadań, przynajmniej tak jak ja je rozumiem - temat zwykle jest "liźnięty", tylko "zaznaczony", bo jak w ciągu 5-10 minut odpowiedzieć na zarzuty o to, że nagrało się kolegów, jak w tak krótkim czasie wytłumaczyć, że to nie Gudzowaty nagrywał, ale ludzie z jego ochrony w trosce o życie swojego pracodawcy? Właśnie taki cel postawił sobie Prześluga - dać biznesmenowi możliwość w pełni wypowiedzenia się na te, ale też na inne tematy związane między innymi z polską polityką, z okresem transformacji ustrojowej, z rynkiem gazowym w Europie; znalazło się także miejsce na opowieść Gudzowatego o sobie i trochę o jego prywatnym życiu.
Forma tej książki jest dość dziwna - autor zebrał w niej wpisy ze swojego blogu, listy, które słał do Gudzowatego i fragmenty rozmów z nim. Po skończonej lekturze odnoszę wrażenie, że Prześluga sam popada w skrótowość, porusza jakiś temat, by po chwili go zakończyć, by nie dać w pełni rozwinąć myśli głównemu bohaterowi, by ten nie powiedział za dużo. Może w rozmowach biznesmen rzeczywiście wyczerpywał dyskusje, niestety podczas lektury nie poczułem tego... Pozytywnej oceny książce nie dodaje fakt, iż autor skacze po tematach, by po kilku rozdziałach ponownie powrócić do zagadnień poruszanych kilkadziesiąt stron wcześniej.
Moim zdaniem Gudzowaty Prześlugi doskonale wpisuje się w obraz dzisiejszych mediów - powierzchownych, nijakich, gdzie poszczególni goście mają z góry określony czas na rozmowę, często bez możliwości w pełni zaprezentowania swojego stanowiska, bo po 6 minutach słychać: A teraz zapraszamy Państwa na reklamy.
Słowo/obraz/terytoria 2008
Słowo/obraz/terytoria 2008
0 komentarze:
Prześlij komentarz