środa, 22 sierpnia 2012

Lata 90. XX wieku. A może lata 30.? Bohaterowie, osoby o zdolnościach antypsionicznych, żyjący w świecie przyszłości (a może w archaicznej rzeczywistości z prymitywnymi samolotami i samochodami, bez komputerów?), otrzymują zlecenie wyruszenia na Lunę w celu zneutralizowania działań konkurencyjnej agencji zatrudniającej psioników. Niestety, wyprawa okazuje się być sprytnie zaplanowaną pułapką, w której ginie szef Korporacji Runcintera, a pozostali pracownicy uchodzą szczęśliwie cało (a może to oni giną, a szczęśliwcem okazuje się być Runciter?).

Taki jest Ubik - prawdopodobnie najlepsza z powieści Dicka - pełen niedopowiedzeń, przewrotny, mylący tropy. Raz jeden świat wydaje się być realnym (lata 90.), tym, w którym biegnie obecnie życie, innym razem ten stary, z lat 30. Cały problem z określeniem czasu bieżącego wynika z wprowadzenia przez autora stanu pośredniego między życiem a śmiercią. Półśmierć, czyli okres, kiedy ciało nie jest w stanie samo funkcjonować, zależne jest od aparatury i środków chemicznych (farmakologicznych), a mózg wykazuje czasową aktywność pod działaniem tych medykamentów, prowadzi do zachwiania postrzegania czasu. Umysły ciał spoczywających w trumnach-lodówkach prowadzą własne, niezależne od świata żywych, "życie". W świecie półżywych istnieją dwa stronnictwa prowadzące między sobą odwieczną walkę dobra i zła. Siłą zła jest możliwość sterowania czasem, dowolnego manipulowania nim, szybkie przeskoki wstecz - mimo cofania się realiów osoby pozostające w stanie półśmierci starzeją się, a właściwie ich siły są wysysane przez Jory'ego, twórcę świata widzianego przez spoczywających w lodówkach. Po stronie dobra jest Ubik - cudowny środek spowalniający proces rozkałdu, uniemożliwiający Jory'emu uśmiercanie wpółumarłych.

Dick, człowiek eksperymentujący z psychodelikami i narkotykami, domorosły filozof, cierpiący na agorafobię gość, poruszał w swojej twórczości między innymi zagadnienia związane z bogiem. W wielu powieściach można odnaleźć postać wszechmocną, zdolną do kierowania losami świata. Również w Ubiku widoczna jest obecność takiej siły. Ale ta moc przedstawiona jest w dość komiczny/ironiczny sposób - otóż bóg spoczywa w trumnie, jest półmartwym człowiekiem, którego czas istnienia nie jest wieczny, bo ogranicza go bliska osoba stająca po drugiej stronie trumny, ta żywa istota, która chce maksymalnie wydłużyć czas "życia" (każde wybudzenie ze stanu półśmierci prowadzi do skrócenia życia w tym stanie). Trudno odpowiedzieć na pytanie jaki jest bóg. Dick mówi, że jest i dobry, i zły. Dobry, bo pomaga półumarłym jak najdłużej żyć, zły - bo okrada innych z "życia" (czy to znaczy, że bliscy, którzy są żywi, oddychają, wybudzając półmartwych są dla nich również złymi bogami, bo skracają ich "egzystencję"?). W nauce chrześcijańskiej powiedzielibyśmy, że istnieje Bóg i jego zaprzeczenie, przeciwieństwo - Szatan. Jednak autor wydaje się wypierać istnienie tego złego pierwiastka jako osobnego bytu - obie osobowości spotykają się w jednym "ciele".

Oczywiście nie mogło zabraknąć wątku z postrzeganiem czasu. Kiedy jest tu i teraz, czy to co jest teraz, to współczesna, obecna rzeczywistość, czy nasze ciało tkwi poza tą chwilą, a więziony jest w niej tylko nasz umysł? Moim zdaniem Dick uchyla się od odpowiedzi na to pytanie, tworząc w zakończeniu pętlę czasu, tylko której rzeczywistości?

W książce znajduje się kilka świetnych ilustracji Wojciecha Siudmaka (już okładka oddaje po części treść książki - m. in. proces starzenia się mimo cofającego się czasu). Niewątpliwym atutem jest przedmowa Łukasza Orbitowskiego, jakże inna od nudnych wstępów - analizująca książkę w oparciu o życie i doświadczenia autora, z często pojawiającymi się dosadnymi słowami i stwierdzeniami, bez owijania w bawełnę.

Rebis 2011
Tytuł oryginału: Ubik
Przekład: Michał Ronkier 

0 komentarze:

Prześlij komentarz