Agnieszka Podolecka urodziła się na Sri Lance, w Pakistanie chodziła do przedszkola, w Polsce studiowała orientalistykę, a w RPA spędziła kilka lat. Z jej fascynacji egzotyką i magią powstały dwie książki - Za głosem sangomy oraz przeczytany przeze mnie Żar Sahelu.
Anna jest żoną polskiego dyplomaty, Marka, i matką nastoletniej Belli. Los rzucił jej rodzinę do Mali, o którym ostatnio dużo się słyszy... Kraj opanowała susza, a do jego mieszkańców docierają pogłoski o serii rytualnych morderstw. Rodzina dyplomaty nie ma jednak wyboru i musi opuścić bezpieczny Senegal. Początkowo ich życie toczy się normalnym rytmem - Marek oddaje się pracy i romansowi, Bella idzie do szkoły, a w życiu Anny pojawia się przystojny David. Normalność burzy jednak zdarzenie na wycieczce szkolnej - Bella zostaje porwana przez Dogonów. Dziewczyna była bowiem naznaczona charakterystycznym znamieniem na ramieniu, który był dla tego plemienia ważnym znakiem. W ten sposób historia Belli splotła się z losem Elizabeth, której pamiętnik nastolatka znalazła wcześniej w swoim domu, a która - jak wynikało z kart dziennika - również została porwana przez Dogonów. Kobieta zdołała jednak uciec, choć niedługo dane jej było zaznać wolności - Elizabeth została ukąszona przez skorpiona i zmarła. Czy w tym aspekcie losy Belli i Elizabeth także się zapętlą?
Żar Sahelu to książka, która długo czekała na swoją kolej. Rzadko sięgam po literaturę polską, a opis zamieszczony na skrzydełku książki nie potrafił mnie zachęcić do wcześniejszej lektury (skutecznym odstraszaczem było zawarte w nim pojęcie "New Age"). Powieść była tymczasem miłym zaskoczeniem - czytałam ją z zainteresowaniem. Wprawdzie fragmenty o medytacjach i rozmowach ze światłem były według mnie zbędne, a warsztat pisarski czy redaktorski pozostawiał wiele do życzenia, spotkanie z Żarem Sahelu uznaję jednak za udane.
Poradnia K 2010
0 komentarze:
Prześlij komentarz