sobota, 13 października 2012

W zamierzchłych czasach mojej młodości, czyli koło roku 2002, w - wówczas jeszcze porządnej i merytorycznej - "Machinie" pojawił się artykuł o jakimś grafficiarzu z Wysp Brytyjskich, który nie tylko nie dewastuje przestrzeni publicznej, ale także ma coś do powiedzenia ludziom. Jak się okazało w czasie lektury Nie ma jak w domu i Wojny na ściany, był to Banksy - najbardziej nieznany i poszukiwany artysta street artu na świecie. Ze zdjęć, które zostały mi z tamtego numeru w głowie, wyłania się Mona Lisa z wyrzutnią rakietową (15 minut, Soho 2001). I do września tego roku tak zapamiętałem Banksy'ego, a właściwie to całkiem o nim zapomniałem. Aż do momentu, gdy w moje ręce wpadł jego film - Wyjście przez sklep z pamiątkami - świetny głos w dyskusji dotyczącej tego, czy street art jest sztuką czy wandalizmem? Czy ludzie tworzący street art powinni/mogą czerpać z niego korzyści majątkowe? Jaka jest kondycja i podejście ludzi do sztuki w ogóle? Na te pytania znajdziecie odpowiedzi we wszystkich trzech wyżej wymienionych tytułach. A więc po kolei....

W Nie ma jak w domu Steve Wright przybliża czytelnikowi historię street artu, mówi dlaczego to właśnie w Bristolu jest brytyjskie zagłębie tej formy sztuki i jak w tym środowisku pojawił się Banksy ze swoimi pracami. Zamieszcza opinie ludzi związanych z grafficiarzem oraz z innymi artystami malującymi po ścianach na ulicach, z konsultantem sztuki, a także wypowiedzi głównego bohatera zaczerpnięte z udzielanych prasie wywiadów. Widać w tych wypowiedziach podziw i pochwałę dla podjętego kierunku działalności, jedynie pan "specjalista" uważa, że chociaż to co robi Banksy można nazwać sztuką, nie wiadomo czy jego prace i on sam przetrwa próbę czasu, która jest decydującym czynnikiem w dyskusji na temat znaczenia artysty w historii sztuki. Niezaprzeczalnym jest fakt, że odcisnął piętno na ludziach, zamanifestował swoje pacyfistyczne poglądy, a jego prace znajdowały się na transparentach uczestników demonstracji antywojennych czy sprzeciwiających się zbrojeniom państw. Wright poświęca też trochę miejsca na omówienie kilku wybranych przez siebie prac.

Wojna na ściany jest już pozycją typowo albumową - 200 stron wypełnia grubo ponad 200 zdjęć z pracami Banksy'ego. Wiele z nich pojawiło się już w Nie ma jak w domu, ale jest tu cała seria klasycznych obrazów "dostosowana" do współczesnych czasów i równocześnie krytykująca terroryzm, konsumpcjonizm, kapitalizm - Maryja z iPodem i dzieciątkiem Jezus, wózki z marketu leżące w rzece przepływającej pod mostem z obrazu Moneta czy uschnięte słoneczniki van Gogha. Banksy opowiada jak w biały dzień zawieszał swoje obrazy w najbardziej znanych muzeach w Londynie i Nowym Jorku (dwa z nich pozostały w stałej ekspozycji!), jak wkradał się do barcelońskiego zoo, jak malował most przy posterunku policji i tworzył "legalne" miejsca do malowania. Znajdziemy tu także świetne graffiti zamieszczone na murze oddzielającym Palestynę od Izraela.

Uzupełnieniem książek jest film - Wyjście przez sklep z pamiątkami. Banksy występujący tu jako narrator opowiada historię o gościu, który, poszukując... Banksy'ego, zakochuje się w street arcie i sam zostaje twórcą tej dziedziny sztuki. Wychodzi mu to lepiej lub gorzej, ale ewidentnie zrzyna pomysły z innych artystów - jest wtórny i kompletnie nie ma wizji stworzenia własnego stylu, widzi, że przynosi mu to sławę i pieniądze, więc brnie w tworzenie (czy raczej odtwarzanie) jeszcze głębiej. Film doskonale koresponduje ze słowami zawartymi w wywiadzie dla magazynu "Swindle": Świat sztuki to jakiś żart. (...) współczesna sztuka to kompromitacja - nigdy tylu ludzi nie używało tylu materiałów i nie robiło tego tak długo, nie mając nic do powiedzenia. Ale plusem jest, że to biznes, do którego chyba najłatwiej się dostać, nie mając za grosz talentu i zarobić kilka dolarów.

Banksy swoimi działaniami na ulicach zwraca uwagę ludzi na codzienne problemy świata, które nas nie dotyczą, bo rozgrywają się z dala od wygodnych foteli w bezpiecznych domach z równo przyciętym trawnikiem. Używając prostych symboli "mówi" o poważnych sprawach; klika puszek farby i szablon wystarczy, aby w zabawny sposób ośmieszyć palące kwestie społeczne czy gospodarcze. Banksy jest spostrzegawczy, umieszcza swoje dzieła dbając o kontekst - dzięki właściwej lokalizacji jego wrzuty nabierają pełni wyrazu. Jest postacią fascynującą i pożądaną, także dlatego, że swoje istnienie otacza tajemnicą - nikt nic o nim nie wie, a ci, którzy wiedzą milczą jak grób. Wśród wielu głosów pochwał pojawiają się również te odbierające dziełom Banksy'ego przymiot sztuki czy krytykujące jego podejście do zmiany świata: Ktokolwiek myśli, że przez rynek sztuki może wywołać rewolucję, stworzyć nową Jerozolimę, redystrybuować dobra albo nakarmić głodnych, jest dupkiem (Bristol Blogger).

Sztuka różni się od reszty kultury, bo nie jest tworzona przez publiczność. Sztuka, na którą patrzymy, to tylko kilku wybranych. Mała grupka ludzi tworzy, promuje, kupuje, wystawia i decyduje o sukcesie sztuki. Tylko kilkuset ludzi na świecie ma coś na ten temat do powiedzenia. Kiedy idziesz do galerii, patrzysz na ścianę z trofeami kilku milionerów* - Banksy przełamuje tę tezę.

*Wright S., Nie ma jak w domu, SQN, Kraków 2011, s. 79.

Steve Wright Nie ma jak w domu
Sine Qua Non 2011
Tytuł oryginału: Banksy's Bristol. Home sweet home
Pzekład: Paulina Makles

Banksy Wojna na ściany
Sine Qua Non 2012
Tytuł oryginału: Wall and Piece
Przekład: Kamila Kamińska

Banksy Wyjście przez sklep z pamiątkami
Gutek Film 2010
Tytuł oryginału: Exit through the gift shop

1 komentarz: