poniedziałek, 8 października 2012

Gdyby nie poznański inżynier, nieznany z imienia i nazwiska pracownik Polskich Kolei Państwowych, książka przybliżająca współczesnemu czytelnikowi kresy II Rzeczypospolitej przybrałaby zupełnie inną formę. Na szczęście mężczyznę oddelegowano na wschodnie rubieże Polski do nadzoru rozbudowy torów kolejowych, a dzięki temu, iż był on osobą ciekawą świata i swoją wiedzą chciał się dzielić ze swoją kilkunastoletnią córką, poznajemy dokładny obraz wschodnich kresów. Składają się nań pocztówki wraz z liścikami adresowanymi do Antoninki (autor książki z całej korespondencji wybrał sto najciekawszych), w których ojciec relacjonował swój pobyt w danym miejscu i dzielił się uzyskanymi na jego temat informacjami. Czasem był to opis przygody czy spotkanych po drodze ludzi, innym razem kontekst historyczny czy literacki (najbardziej rozbawiła mnie ciekawostka o umiłowaniu młodego wieszcza do chodzenia po dachu, czynności tyleż niebezpiecznej, co inspirującej). Sprawozdania ojca są żywe, przepełnione humorem, trafnymi spostrzeżeniami i miłością do swojej, prawdopodobnie jedynej, córki. 

Pocztówki z kresów przedwojennej Polski zapewniają bardzo udaną podróż w czasie. Czar pięknych zdjęć przenosi czytelnika na truskawieckie deptaki, do Berezy Kartuskiej, a nawet na sam środek Prypeci, na której polski inżynier, pływając duszohubką, czuł się jak odkrywca Amazonki. Żałuję tylko, że zdjęcia zawarte w książce nie są tożsame z tymi, które widniały na przesyłanych do Antoninki pocztówkach, jednak nie umniejsza to czaru książce. Album jest bowiem niezwykle interesującym źródłem informacji na temat ówczesnych wschodnich kresów Polski i ich mieszkańców. Mimo, iż opisane miejscowości nadal istnieją, są już inne - leżą w granicach innego kraju a XXI wiek odcisnął na nich swoje piętno...

Wydawnictwo Naukowe PWN 2012

0 komentarze:

Prześlij komentarz