sobota, 3 listopada 2012


W dobie tanich linii lotniczych i mało konkurencyjnych cen wypoczynku krajowego w stosunku do zagranicznego mało kto spędza urlop w Polsce. Jeżeli jest możliwość wyjazdu za granicę w cenie wczasów nad Bałtykiem większość wybiera opcję pierwszą - koszt porównywalny, a pogoda pewniejsza i prestiż wyższy. Polska przestała być interesującym miejscem do wypoczynku i informacja, że spędziliśmy dwa tygodnie w Ustce czy Zakopanem nie robi na rozmówcy takiego wrażenia jak oznajmienie, że własnie wróciliśmy z Antalyi, Marrakeszu czy Bangkoku. Na szczęście niektórzy walczą ze stereotypem nieatrakcyjnej Polski i pokazują, że my także mamy prawdziwe perełki w swoim kraju, które czasami okazują się unikatami na skalę europejską czy światową. Jedną z propagatorów naszego kraju jest Jarosław Kret prowadzący program Polska według Kreta. Sam zamysł zacny, jednak wykonanie - już mniej. Nie przepadam za panem Kretem, którego teksty niesamowicie mnie drażnią i sprawiają wrażenie jakby ich autor cały czas improwizował i plótł co mu ślina na język przyniesie. Niemniej jednak po książkę sięgnęłam, mając nadzieję, że moja antypatia nie przyćmi obiektywnego osądu publikacji.

Książka Polska według Kreta jest ściśle powiązana z programem o tym samym tytule. W każdym z 22 rozdziałów został opisany jeden z regionów odwiedzonych przez ekipę filmową Jarosława Kreta i oprócz informacji na temat atrakcji turystycznych zawiera opis genezy danego odcinka. Czytelnik ma więc okazję poznać sekrety powstawania programu od kuchni. Autor nie ukrywa tego, że niektóre odcinki powstawały bardzo spontanicznie i w wyniku zmiany planów, a opisane miejsca nie były jego własnymi pomysłami (co sugeruje tytuł programu), lecz miejscami rekomendowanymi przez kogoś innego, które prowadzący odwiedzał po raz pierwszy w chwili realizacji programu. Nic więc dziwnego, że podczas oglądania programu zwykle towarzyszyło mi wrażenie przypadkowości i niedopracowania. Wracając do książki, ciekawym pomysłem jest wieńczenie każdego z rozdziałów kącikiem kulinarnym, z którego czytelnik dowiaduje się o specjałach danego regionu. Co ważne - sandacza zapiekanego w warzywach, paciarę czy pyry z gzikiem można przyrządzić samemu, gdyż na wszystkie smaki regionów zamieszczono przepisy. Niestety, nie mogę nie wspomnieć też o minusach publikacji, a należą do nich niewątpliwie redakcja i korekta. Mam wrażenie, że podpisy do fotografii nie pochodzą od autora, bo są one - delikatnie mówiąc - bardzo nieadekwatne do rzeczywistości. Ziemniaki w mundurkach zrzuciły wdzianko, jaszczurka zwinka okazuje się być zwierzęciem niezwykle rzadkim w Polsce - to jeszcze można przeboleć, ale prawdziwym kwiatkiem jest Skansen Archeologiczny Karpacka Troja, starszy od Biskupina - uwaga, uwaga! - o całe tysiąc lat!

Polska według Kreta to dowód na to, że nasz kraj to nie tylko Zakopane, kurorty nad Bałtykiem czy zamek na Wawelu. Jest wiele pięknych miejsc, które jeszcze nie są zadeptane przez turystów, a znajdują się na wyciągniecie ręki. Kto powiedział, że jeśli wyjeżdżać, to od razu na 2 tygodnie? W książce czytelnik znajdzie wiele propozycji ciekawych wypadów weekendowych a nawet jednodniowych wycieczek. Ja także znalazłam tu coś dla siebie - nosorożca włochatego, wydobytego w latach 20. XX wieku* na terenie dzisiejszej Ukrainy. 

Wydawnictwo Naukowe PWN 2012

*Autor podaje, że w latach 30., ale rok 1929 niewątpliwie należy jeszcze do lat 20. 

2 komentarze:

  1. Wyjątkowo słaba książka, kolejny lans pana Kreta.
    Po co w ogóle wydawać takie coś jak jest to jedynie zapis kreconych odcinków w TVP info...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pomysł na książkę odebrałam pozytywnie. Wydaje mi się, że nie przeczytałeś/aś ani książki, ani recenzji, w przeciwnym razie wiedziałbyś/abyś, że "Polska według Kreta" to nie tylko "zapis odcinków". Nie bierzesz także pod uwagę, że może ktoś nie zna programu? Może ktoś inny chciałby przypomnieć sobie zasłyszane fakty czy przepisy kulinarne?
    Dziwi mnie także Twoje stwierdzenie: po co wydawać taką książkę? Równie dobrze można byłoby zapytać, po co wydawać książki w ogóle...

    OdpowiedzUsuń