sobota, 26 stycznia 2013


26. kwietnia 1986 roku dokonała się największa katastrofa jądrowa w dziejach świata. Wybuch reaktorów doprowadził do potężnego skażenia, lecz skutki tragedii były utrzymywane w tajemnicy przed obywatelami Związku Radzieckiego z obawy przed paniką, jaka wybuchłaby po rozprzestrzenieniu się informacji. Nadawano propagandowe komunikaty, podawano zafałszowane dane odnośnie stopnia skażenia (skażenie żywności mierzono dozymetrami do badania skażenia tła) i uspokajano mieszkańców kraju, wmawiając im, że wszystko jest w porządku, a informacje przekazywane przez państwa Zachodu mają na celu zburzenie ładu panującego w Związku Radzieckim. Sama katastrofa w Czarnobylu (jak mówiono, doszło tam tylko do pożaru) okazała się tylko wierzchołkiem góry lodowej... Jej fatalne skutki będą odczuwalne jeszcze przez długi czas, nie tylko przez nasze pokolenie, ale i wiele kolejnych, do czego nawiązuje podtytuł Kronika przyszłości. Znamy przeszłość, wiemy, jaka będzie przyszłość - a jaka jest teraźniejszość

Swietłana Aleksijewicz w dziesięć lat po katastrofie dociera do ludzi, dzisiejszych Białorusinów, których udziałem stały się czarnobylskie wydarzenia. Rozmawia z wdowami po likwidatorach oraz z samymi likwidatorami, spotyka się z rodzicami dzieci, które swoje życie spędzają w szpitalu, z politykami, przedstawicielami mediów, inżynierami oraz z mieszkańcami skażonej strefy. Poznaje różne losy, które połączone są jednak przez wspólny mianownik, noszący miano homo sovieticus. Wielu nieszczęść dałoby się uniknąć, gdyby nie bezgraniczna wiara w państwo, która wyrażała się ślepym wykonywaniem rozkazów, przyjmowanych nie tylko bez zastrzeżeń, ale wręcz z jawną dumą. Jeden z likwidatorów po skończonej pracy spalił wszystkie ubrania, pozostawiając czapkę, którą oddał swojemu synowi, powodując tym samym raka mózgu u dziecka. Takich przejmujących historii jest więcej, ale jedna wstrząsnęła mną najbardziej. To los młodego małżeństwa, w które brutalnie wkroczył Czarnobyl, skutkując chorobą popromienną u mężczyzny. Gdy ten leżał w szpitalu, personel medyczny ostrzegał przebywającą z nim żonę: Jesteś młoda. Coś ty sobie ubzdurała? To już nie człowiek, tylko reaktor*...

Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości to książka przejmująca i emanująca smutkiem. Swietłana Aleksijewicz pozostaje w cieniu historii swoich rozmówców, dodając od siebie zaledwie didaskalia. Monologi są bogate w znaki przestankowe (wielokropki, wykrzykniki, znaki zapytania) nadające wypowiedziom ekspresji i działające na emocje czytelnika. Mnie książka poruszyła w ogromnym stopniu, ale w jeszcze większym zadziwiła. Mając przed oczami historię staruszki (na zadane przez nią pytanie czy może pić mleko od swojej krowy odpowiedziano pytaniem o jej wiek, a gdy padła odpowiedź: 80 lat lub więcej, poinformowano ją, że owszem, może), nie mogę zrozumieć toku myślenia człowieka radzieckiego, który zatracił swoją moralność w drodze ku bezrefleksyjnej służalczości wobec państwa. Gdyby nie ta pokrzywiona mentalność, wiele losów mogłoby potoczyć się w lepszym kierunku. Rzeczywistość jest jednak daleka od pobożnych życzeń: w odpowiedzi na bezgraniczne oddanie ludzie nie otrzymali nie tylko ubrań ochronnych czy dozymetrów, ale i prawdy. 

Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości jest hołdem złożonym wszystkim ofiarom katastrofy - nie tylko tym, którzy stracili zdrowie lub zginęli w wyniku choroby popromiennej, ale także tym, którzy ze względu na swoje czarnobylskie pochodzenie przez "czyste" społeczeństwo uważani byli za radioaktywnych...

Wydawnictwo Czarne 2012
Tytuł oryginału: Чернобыльская Молитва

*Swietłana Aleksijewicz, Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości, Czarne, Wołowiec 2012, s. 22.

1 komentarz:

  1. Ciekawa jestem rzeczywistych skutków, jakie wywołała czarnobylska katastrofa, dlatego chętnie sięgnę po tę książkę. Boję się tylko reakcji, jakie we mnie wywołała, bo bardzo przeżywam historie na faktach.

    OdpowiedzUsuń