czwartek, 28 marca 2013


Bogactwo wreszcie ujrzało światło dzienne! Niemal dwa lata temu zapowiedź publikacji pojawiła się na stronie jednej z księgarń internetowych. Wydawcą miał być W.A.B., jednak z jakichś powodów umowa między wydawnictwem a autorką nie doszła do skutku. Lampa i Iskra Boża przejęła sprawy w swoje ręce i tak oto książka nareszcie pojawiła się na rynku wydawniczym.

Bogactwo jest drugą po Zapleczu powieścią Marty Syrwid i nie sposób nie dopatrzeć się pewnych podobieństw między ich głównymi bohaterkami, młodymi dziewczynami cierpiącymi na zaburzenia emocjonalne. Klara zmagała się ze swoim ciałem i dążeniem do "manekinowatości", podczas gdy podłożem problemów Pat jest upokorzenie doznane w klubie. Po traumatycznych przeżyciach dziewczyna zamknęła się w swoim mieszkaniu, oddając się kompulsywnemu sprzątaniu i bogactwu wspomnień, które złożyła na stosach pamięci. Ta miesza wspomnienia starsze z tymi bolesnymi, świeżymi, więc numery - wspomnienia Pat są ponumerowane - nie są w żaden sposób uporządkowane, a tam, gdzie brak wspomnień, występują tylko numer i biała plama... Wnikając w umysł Pat ma się wrażenie oglądania filmu, który przesuwa się przed oczami w postaci kolejnych kadrów. Czytelnik jest widzem, a narrator jego przewodnikiem, który uwypukla pewne fakty, nakazując zwrócenie na nie szczególnej uwagi. 

Ze wspomnień Pat wyłania się obraz dziwnych, czasami wręcz patologicznych relacji między nią a mężczyznami, którzy pojawili się w jej życiu. Oprócz Pablo, któremu dziewczyna zawdzięcza swój obecny stan emocjonalny, poznajemy galerię osobowości takich jak Grzegorz Dusza, domorosły ciastkarz-homeopata produkujący ciastka ze spermy z dodatkiem ziół i z lubością pozbywający się włosków porastających skórę Pat, Juliusz Kwiatek, Mikołaj Nikin czy Karol Złoty, którego łóżko jest niemal relikwią i samo jego dotknięcie jest dla Pat niezwykłym aktem obcowania z czymś doskonałym. Dziewczyna godzi się na chore relacje, bezgranicznie podporządkowując się mężczyznom. 

Niemym świadkiem lipcowego upokorzenia Pat było Miasto, przedstawione na podobieństwo bezdusznej maszynki do mięsa. Miasto wchłania ludzi, wspomnienia i zdarzenia i wyrzuca z siebie bezkształtną masę, z której jak z ciasta można upiec, stworzyć coś nowego. Tak jak nowe życie Pat.

Druga powieść Marty Syrwid to książka odważna w wymowie, oryginalna w formie i wymagająca od czytelnika maksimum zaangażowania, w zamian oferująca jednak sporo emocji. Bogactwo niepokoi, zmusza do wysiłku intelektualnego i... fascynuje. Czekam na kolejną odsłonę młodej polskiej prozy sygnowanej nazwiskiem Syrwid, zastanawiając się czym jeszcze mnie zaskoczy. 

Lampa i Iskra Boża 2013

0 komentarze:

Prześlij komentarz