czwartek, 2 maja 2013

Nie lubię miast, zapewne dlatego, że przyszło mi mieszkać w drugiej po Warszawie pod względem powierzchni oraz zaludnienia miejscowości, czego uciążliwość szczególnie dotkliwie odczuwam w sezonie turystycznym, gdy na ulicę wylegają nie tylko liczni mieszkańcy miasta i studenci, ale także przyjezdni z całego świata. Nie lubię tłoku, korków oraz szpecących ulice i kamienice reklam. Ale miasta nie zawsze tak wyglądały. Z nostalgią cofam się w dawne czasy, których osobiście nie doświadczyłam, a które mam okazję poznać choćby z takich publikacji jak Warszawa na starych pocztówkach

Jerzy S. Majewski, historyk sztuki i varsavianista, zaprasza czytelnika w podróż w czasie, która przenosi nas o wiek wstecz. Pierwsze dekady poprzedniego stulecia były czasem, gdy pojęcie chaos architektoniczny było abstrakcją. Ulice były zabudowane w sposób uporządkowany i ze smakiem - niestety, część kamienic czy świątyń (np. cerkiew Michała Archanioła Archistratega) istnieje już tylko na starych fotografiach. Opublikowane pocztówki zatrzymały w czasie nie tylko miejsca, ale i ludzi - eleganckich dżentelmenów z laseczkami, damy odziane w długie, gustowne suknie oraz służące okryte chustami. Większość fotografii przedstawia również środki transportu, głównie tramwaje, ale na ulicach nie brak również automobili, dorożek konnych, a nawet furmanek. 

Każda z 99 zaprezentowanych pocztówek została dokładnie omówiona i (z nielicznymi wyjątkami) zestawiona ze współczesną fotografią. Niektóre widoki są przygnębiające, gdyż po pięknych miejscach często nie został nawet ślad, a tam, gdzie niegdyś stały estetyczne kamienice dziś stoją jakieś architektoniczne koszmarki lub parkują samochody.

Warszawa na starych pocztówkach była dla mnie bardzo udaną podróżą w czasie - już zacieram ręce na myśl o analogicznej publikacji, jaką jest Kraków na starych widokówkach. Żałuję tylko, że moją przyjemność z lektury musiały osłabić wpadki edytora. Czemu niemalże standardem stały się błędy w wydawanych w dzisiejszych czasach książkach? Czemu muszę czytać o "wierzach", podziwiać nowoczesny sposób przenoszenia wyrazów, którego jedyną zasadą jest brak stosowania się do zasad (złod-zieje, większo-ść), oraz błędnie przepisany tekst z pocztówki ("rocznica śmierci Mamy" została zamieniona na "rocznicę śmierci Maryny"...)? Przykro mi gdy widzę tak kaleczony tekst, skądinąd w tak wartościowej pozycji...

Agora 2013

0 komentarze:

Prześlij komentarz