Hałas spadających rzeczy czekał na swoją kolej od dnia premiery, czyli od dobrych czterech miesięcy, ja zawsze miałam jednak pod ręką inną lekturę, która wówczas interesowała mnie bardziej. Chwilowy przesyt literaturą faktu sprawił, że książka w końcu trafiła w moje ręce. Przyznam, że informacja zamieszczona na okładce o zdobytej 2 lata temu hiszpańskiej nagrodzie literackiej Premio Alfaguara De Novela nie zrobiła na mnie wrażenia, uznałam ją za chwyt marketingowy, ale książka okazała się jej warta.
Antonio Yammara, uniwersytecki wykładowca, pewnego dnia w klubie bilardowym poznaje Ricarda Laverdego. Jeszcze nie wie, że to spotkanie odciśnie na nim tak mocne piętno, wręcz zdeterminuje jego późniejsze życie. Nowo poznany mężczyzna intryguje Yammarę, który ze skrawków informacji zaczyna snuć domysły na temat przeszłości Laverdego, jednak gdy nadarza się okazja osobistej rozmowy, nie wiadomo czemu rezygnuje z niej, wycofuje się. Jak się okazuje, drugiej szansy nie dostanie - Ricardo zostanie zabity na ulicy Bogoty. Zabójstwo nie powinno dziwić, gdyż takie incydenty były wówczas niemalże na porządku dziennym, niemniej jednak Yammara postanawia rozwikłać zagadkę śmierci znajomego. W tym celu musi odbyć podróż - nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie.
Kolumbia jest ważnym tłem w powieści. Kraj, który nie gwarantował obywatelom poczucia bezpieczeństwa i był celem działań organizacji takich jak Korpus Pokoju, stał się rajem dla biznesu narkotykowego. Jego ikoną był Pablo Escobar, którego losy Vásquez splata z losami bohaterów. To właśnie baron narkotykowy założył zoo, w którym wizyta była dla dzieci niezapomnianym przeżyciem (jeżeli udało im się przekonać rodziców do wycieczki, gdyż ci byli z reguły nieprzychylni przybytkowi zbudowanemu za pieniądze mafii narkotykowej), tak jak dla Antonia i Mai, córki Ricarda, którzy po latach wspominają odwiedziny w parku.
Oprócz wyrazistego tła kolejnymi mocnymi stronami powieści są kreacje bohaterów, którzy "żyją" i wywołują w czytelniku emocje, oraz tytuł - niejednoznaczny i przewijający się dyskretnie przez całą powieść. "Hałas spadających rzeczy" to huk spadającego samolotu, odgłos upadającego bezwładnie martwego ciała Laverdego, który kołacze się później w głowie Yammary, to wreszcie także dźwięk (a może cisza?) towarzyszący upadkowi Antonia, który zaczął się tamtego dnia przy stole bilardowym...
Nie spodziewałam się, że Hałas spadających rzeczy wywrze na mnie aż takie wrażenie! Zdecydowanie polecam!
Muza 2013
Tytuł oryginału: El ruido de las cosas al caer
Przekład: Tomasz Pindel
0 komentarze:
Prześlij komentarz