środa, 26 czerwca 2013


Wiktoriański Londyn to miasto ponure i... śmierdzące. Znad Tamizy ciągnie fetor, a deszcz, jeszcze zanim zetknie się z ziemią, już jest brudny od wyziewów z kominów. Ten przygnębiający wizerunek miasta dopełnia obraz realiów życia w Londynie, których wyznacznikami są nierówność społeczna oraz bieda, często prowadzące swoje ofiary w nurt rzeki lub... do kanałów. To właśnie tam, pod ziemią, działają poszukiwacze zagubionych przez przechodniów monet oraz innych wartościowych przedmiotów. Jednym ze zbieraczy jest tytułowy bohater, doskonale znany w swoich kręgach, natomiast dla osób z zewnątrz - niewidzialny. 

Pewnego dnia, wskutek zbiegu okoliczności, Dodger traci swoją anonimowość. Oto w burzową noc zostaje świadkiem przestępstwa. Widząc, że w opresji jest młoda dziewczyna, interweniuje. Przypadek ten jest dopiero zaczątkiem całej serii wydarzeń, jest jak pierwsza kostka domina, która pchnięta wpływa na cały ciąg płytek. Ponieważ uratowana kobieta okazuje się mężatką wysoko postawionej persony, Dodger staje w obliczu zagrożenia. Jak na złość kolejne wydarzenia przynoszą mu rozgłos, w związku z czym zachowanie anonimowości czy ukrycie się nie są w tej sytuacji łatwe. Mężczyzna okazuje się jednak nie lada spryciarzem i układa misterny plan...

Sięgając po Spryciarza z Londynu nie wiedziałam czego się spodziewać. Wprawdzie nie czytałam flagowego dzieła Pratchetta jakim jest seria Świat dysku, jednak jej autor kojarzył mi się z fantastyką, za którą nie przepadam. Okazało się jednak, że powieść jest mocno osadzona w realiach wiktoriańskiego Londynu, do tego stopnia, iż autor wskrzesił wiele znanych czytelnikowi rzeczywistych postaci. Na kartach powieści spotkamy więc m.in. Karola Dickensa, Roberta Peela, Benjamina Disraelego, a nawet samą królową Wiktorię! Nie brak tu i legendarnych postaci takich jak golibroda Sweeney Todd, któremu Dodgerowi przyjdzie stawić czoła.

Mimo szarości przezierającej z kart książki, Spryciarz z Londynu jest barwną powieścią, pełną dynamiki, absurdów oraz humoru, w czym przypominała mi nieco Przygodą fryzjera damskiegoo. Zwłaszcza sposób opisywania postaci (sformułowanie stara kobieta o obliczu będącym placem zabaw dla zmarszczek* przywodzi mi na myśl opis przedstawicielki płci pięknej zacytowany w podlinkowanej recenzji) oraz kreacja głównego bohatera wywołały we mnie skojarzenie z powieścią Mendozy. Pratchett zdecydowanie mnie zaskoczył, nie tylko zmianą konwencji, ale również podjęciem tematyki społecznej i sugestywnym odmalowaniem tła powieści.

*Terry Pratchett, Spryciarz z Londynu, Rebis 2013, s. 165.

Rebis 2013
Tytuł oryginału: Dodger
Przekład: Maciej Szymański

1 komentarz:

  1. Wszystkie moje próby czytania Pratchetta kończą się fiaskiem. Tylko raz udało mi się przeczytać całą książkę i powiedziałam sobie że to koniec. Może jeszcze kiedyś podejmę wyzwanie raz jeszcze, ale jak na razie mnie kompletnie nie ciągnie, choć wiem, że dla wielu jest to niekwestionowany mistrz. Na pewno nie wrócę do Świata Dysku, jeśli już to właśnie po "Spryciarza.."

    OdpowiedzUsuń