środa, 31 lipca 2013

Dwa tygodnie temu świat obiegła wiadomość o śmierci trzynastoletniej Talii Joy Castellano, amerykańskiej gwiazdy YouTube'a. Dziewczynka przez sześć lat zmagała się z chorobą nowotworową, a potem z białaczką. Gdy straciła włosy, nie założyła peruki - zastąpiła ją makijażem. Ze swoimi fanami Talia dzieliła się wskazówkami na temat malowania się oraz swoimi codziennymi zmaganiami z chorobą. Jej śmierć zbiegła się z lekturą Chustki Joanny Sałygi, dla mnie więc ich życie zakończyło się niemal równocześnie. Mimo przepaści wiekowej Polka i Amerykanka miały ze sobą wiele wspólnego - obydwie walczyły z losem o każdy dzień, ciesząc się danym im czasem, i dzieliły się swoją historią z internautami (Chustka jest papierową wersją bloga Joanny). Czy miał to być sposób na wyciszenie własnych emocji i strachu? Być może. Nie ma wątpliwości co do wpływu dziewczyn na swoich czytelników. Pokazując swoje twarze i opowiadając o swoich zmaganiach pokazywały światu, że nawet z tak ciężką chorobą jak nowotwór czy białaczka można żyć normalnie (o ile stopień zaawansowania choroby jeszcze na to powala), zdrowych oswajały z tematem choroby, a chorym niosły otuchę. Co książka przyniosła mnie? Wiele emocji, wręcz katharsis. 

Blog Chustka Joanna zaczęła prowadzić zaraz po wykryciu choroby. Wtedy - w kwietniu 2010 roku - zrozumieliśmy, że stoimy na rozstaju dróg - albo założę chustkę na łysą głowę i będę walczyła, albo pomacham bliskim chustką na pożegnanie*. Nie chciała się żegnać, tym bardziej że miała dla kogo żyć. Kochała i była kochana - wzajemne uczucie między Joanną a jej kilkuletnim synem oraz partnerem wręcz wylewało się ze stron książki, ściskając mnie za serce. Najbardziej wzruszające są fragmenty dotyczące relacji z Jaśkiem, kilkulatek był bowiem wtajemniczony w kwestię choroby mamy i z iście dziecięcą wyobraźnią planował co zrobi po jej śmierci, żeby być bliżej niej. Z drugiej strony przedwcześnie obarczony poważnymi problemami chłopiec umiał sobie z nimi radzić w sposób dojrzały - cieszył się, że mama jeszcze żyje i był wdzięczny za to, że los podarował mu jeszcze chwilę jej życia. 

W Chustcemiłość i świadome przeżywanie choroby przeplatają się z licznymi piętrzącymi się przed Joanną problemami: sprowadzaniem kosztownych leków z zagranicy, wyczerpanymi limitami w NFZ czy pozornie tak prozaicznymi barierami jak ciężkie drzwi w szpitalu, których osoba chora, osłabiona nie jest stanie otworzyć samodzielnie, co prowadzi do ironicznej - i smutnej - konstatacji: nie masz siły otworzyć drzwi - odpadasz z gry/nie przechodzisz na następny level**. Joanna często drwiła z choroby, chcąc w ten sposób zyskać nad nią przewagę. Szydziła z niej, nazywała wulgarnie, ale w chwilach złagodzenia objawów pieszczotliwie nazywała nowotwór "rakelcią". Oswoiła chorobę na tyle, że potrafiła mówić o niej bez emocji. Na początku zmagań przytoczyła dane statystyczne dotyczące długości życia chorego od wykrycia nowotworu. Dwa lata. Tyle też walczyła.

Chustka to książka, której zakończenie znane jest czytelnikowi od pierwszej strony. Mimo to, a może właśnie tym bardziej, wciąga i wzrusza do łez. To książka niezwykle osobista, pełna życia, pasji i woli życia. Joanna tchnęła w swoje zapiski swojego ducha walki i odcisnęła w nich swoją osobowość - barwną, nieprzeciętną i ironiczną. Chustka jest jednak tylko jedną stroną medalu. Jak twierdzi Piotr Sałyga, znany czytelnikowi jako Niemąż - blog, to jedynie wierzchołek góry lodowej (...) nie masz pojęcia co się naprawdę wydarzyło./a wydarzyło się wiele***. Zaintrygowana będę wyglądała Nieżony, która ma uzupełnić historię opowiedzianą przez Joannę. Jestem pewna, że to będzie piękna książka.

* Joanna Sałyga, Chustka, Znak 2013, s. 16.
** Tamże, wpis z 28.03.2012.

Znak 2013

5 komentarzy:

  1. "Chustkę" przeczytałam parę tygodni temu... Twoja recenzja- Poczytajko- oddaje także moje emocje, wrażenia. Będziemy obie czekać na "Nieżonę"
    z pozdrowieniami
    1/2 mt

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie jest to książka zbyt osobista, nie będę starała się z nią mierzyć, przynajmniej na razie. Chociaż czytałam bloga, to nie potrafiłabym chyba przebrnąć przez lekturą książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Za każdym razem, jak czytam recenzję tej książki mam wielką ochotę na zmierzenie się z nią. Chyba w końcu powinnam kupić i przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka rzeczywiście niezwykła, ale też warta przeczytania. Każdy z nas z rakiem ma jakieś doświadczenia i dlatego też możliwość skonfrontowania ich z tymi zapiskami to coś wspaniałego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń