czwartek, 25 lipca 2013

W dzisiejszych czasach chyba nie ma już miejsc, w które nie wkroczyłby człowiek wraz z towarzyszącym mu postępem cywilizacyjnym. Oglądając zdjęcia Indian zamieszkujących dżunglę amazońską czy Buszmenów widzimy, że tradycyjne stroje i naczynia są powoli wypierane przez chińskie T-shirty i plastik, a wizyta "innego", białego człowieka nie wywołuje już takiego poruszenia jak niegdyś. Mieczysław Lepecki, żołnierz i podróżnik, miał okazję zobaczyć na własne oczy i utrwalić odchodzenie dawnego świata, kraju zakonserwowanego w swej dawności jak mucha w bursztynie*. 

Do środkowo-zachodniej Brazylii zagnała go gorączka złota, a ściślej - chęć sprawdzenia pogłosek o złożach akwamarynu i uszczknięcia kawałka tego naturalnego bogactwa dla siebie. Długa i uciążliwa wyprawa po złote runo** obfitowała w wiele cennych obserwacji. Jak się bowiem okazało, czas jego podróży zbiegł się z okresem zmian jakie zachodziły na przemierzanych ziemiach. Te, dotychczas zamieszkiwane przez autochtonów, według prawa uznano za ziemie niczyje, które można rozparcelować i sprzedać. Nikt nie liczył się z racjami Indian, zamieszkujących sporne tereny od pokoleń. Właśnie z tą sprawą wiązano przybycie białego człowieka - Lepeckiego wzięto za spekulanta handlującego ziemią lub jej nowego właściciela. Również z tą kwestią związany był finał akwamarynowej przygody...

Niknący świat to książka o niezwykłym uroku. Szata graficzna - stylizowane okładka i mapa na wklejkach, a także piękne czarno-białe zdjęcia wewnątrz publikacji - oraz archaiczny dziś styl opowieści przeniosły mnie niemal sto lat wstecz i zapewniły wspaniałą podróż. W czasach, gdy literatura podróżnicza w dużej mierze sprowadza się do pisanych potocznym językiem relacji, z niekłamaną przyjemnością czytałam o "uroczych akcesoriach przyrody" czy "zakrytych seksach" u Indian, a sformułowania typu: Czarna skóra, rozklepany na pół twarzy nos i wypukłe wargi nie pozwalały wątpić, że był to Murzyn***, choć dziś zapewne byłyby uznane za niepoprawne politycznie, wywoływały na mojej twarzy szeroki uśmiech. W Niknącym świecie wyrażone w prosty sposób spostrzeżenia przeplatają się z ocierającymi się o poetyzm frazami, a poważna tematyka jest równoważona humorem sytuacyjnym. 

Jest w tej książce jakiś czar, którego próżno szukać we współczesnej literaturze podróżniczej.

*Mieczysław Lepecki, Niknący świat, Zysk i S-ka 2013, s. 7.
** Tamże, s. 268.
*** Tamże, s. 11.

Zysk i S-ka 2013
Seria: Podróże Retro

1 komentarz: