środa, 18 września 2013

Choć na rowerze nie jeżdżę, sięgnęłam po przewodnik dla rowerzystów. Tytułowe krainy szczególnie przyciągnęły moją uwagę - na co dzień żyję w dużym mieście, dlatego też z chęcią uciekam w spokojniejsze miejsca. W 15 rowerowych krainach na aktywny urlop w Polsce szukałam inspiracji do odkrywania nieznanych zakątków naszego kraju. 

Dariusz Jędrzejewski podzielił Polskę na trzy części: północną, środkową i południową - moim zdaniem strefy szerokie, nie do końca określone (bardziej logicznym wydaje się podział kraju na cztery części: północny zachód, północny wschód, południowy zachód, południowy wschód). W każdej z nich Jędrzejewski wybrał od czterech do sześciu krain, które przybliżył czytelnikowi. Zaroponował odwiedzenie m.in. Sierakowskiego Parku Krajobrazowego, Borów Tucholskich, Mazur, Roztocza, Wyżyny Olkuskiej i Garbu Tenczyńskiego oraz Gór Izerskich. Opowiedział ich historię, przedstawił dostępne na ich terenie szlaki oraz ciekawe miejsca, a także zamieścił dane kontaktowe do informacji turystycznych działających w regionie. Każda z krain została również zaprezentowana na kolorowych fotografiach, które zachęcają do złożenia wizyty i bliższego poznania regionu.

Zanim to jednak nastąpi, trzeba sięgnąć do innych źródeł, zwłaszcza do mapy. Gdzie leży Sierakowski Park Krajobrazowy (wiemy, że w Polsce środkowej) i Góry Suche (Polska południowa)? W przewodniku (!) nie zamieszczono ani jednej mapy, czy to schematycznej z konturami kraju i zaznaczeniem wszystkich opisanych miejsc, czy też takiej, która przedstawiałaby przebieg opisywanych tras (nie mówiąc już o diagramach ilustrujących ukształtowanie terenu). Mimo iż książka adresowana jest głównie do rowerzystów, nie znalazłam w niej również informacji o stanie dróg czy rodzaju nawierzchni na proponowanych trasach. W moim odczuciu rowerowy przewodnik Jędrzejewskiego niewiele różni się od tych, które kierowane są do wszystkich turystów, niezależnie od tego czy podróżują pieszo, na rowerze, czy też samochodem. 

Gdybym była rowerzystą, chyba byłabym rozczarowana.

G+J 2013

2 komentarze:

  1. No to rzeczywiście dziwne podejście do sprawy: przewodnik dla rowerzystów BEZ map?!?

    Jak należy z tego "fantastycznego" poradnika korzystać? Pędząc przez łąki na azymut czy wydając kolejne pieniądze na porządną mapę?
    No chyba, że autor i wydawnictwo uważaja, że w dzisiejszej dobie ifonów i innych padów każdy posiada elektroniczną mapę albo chociaż gps w kieszni....

    Eh, szkoda słów...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra recenzja. Faktycznie, brak map to jakieś nieporozumienie.

    OdpowiedzUsuń