niedziela, 13 października 2013


Wszystko zaczęło się od lustra. Diabeł, będąc w dobrym humorze, stworzył zwierciadło, które wszystko co piękne i dobre, pokazywało na opak. Uczniowie czarciej szkoły rozochoceni chwycili diabelski wynalazek i polecieli w niebo zażartować sobie z Boga oraz aniołów. Im bliżej celu byli, tym lustro wykrzywiało się coraz bardziej... aż w końcu wypadło im z rąk i roztrzaskało się o ziemię. Miliony maleńkich odłamków wpadały ludziom do oczu, sprawiając, że zaczynali widzieć tylko to, co złe, albo wbijały się w serca, które przemieniały w kawałek lodu. 

Feralnego dnia mali przyjaciele, Gerda i Kay, cieszyli się pięknym słońcem i oglądali książeczkę z obrazkami. Nagle chłopiec poczuł ukłucie - to odłamki lustra dostały się do jego oczu i serca; Kay przestał dostrzegać piękno wokół siebie i oddalił się od Gerdy, która teraz wydawała mu się zbyt dziecinna. Mimo iż dziewczynka zaczęła doznawać wielu przykrości ze strony Kaya, a ich przyjaźń nie była już taka jak dawniej, gdy chłopiec nie wrócił z sanek, bez namysłu wyruszyła na jego poszukiwanie. 

Mimo, iż Królowa Śniegu należy do klasyki i czytano mi ją w dzieciństwie, nie pamiętałam jej fabuły. Jedyne wspomnienie wiązało się z emocjami towarzyszącymi poznawaniu baśni. Coś mnie w tej historii niepokoiło, napawało lękiem... Po lekturze już nie dziwię się dlaczego. Królowa Śniegu nie jest typową "grzeczną" bajeczką na dobranoc, w której nawet gdy dzieje się coś złego, nie napawa grozą małego czytelnika. Baśń jest mroczna - gdy rozbójnicy napadają Gerdę jadącą karetą, nie tylko rabują pojazd, lecz zabijają także forysiów, stangreta oraz służących. Mała rozbójniczka również jest przerażająca, szczególnie gdy pociesza Gerdę: Nie powinni cię zabijać, dopóki się na ciebie nie pogniewam. (...) Nie powinni cię zabijać, nawet gdybym była na ciebie zła; sama to zrobię!*. Nawet staruszka, która nie krzywdzi Gerdy w sposób bezpośredni, przywołuje na myśl słowiańską Babę Jagę. Zło, które czai się dookoła dziewczynki, jest jednak przeganiane modlitwą i jej głęboką wiarą w to, że zdoła odnaleźć Kaya.

Trochę żałuję, że nie pokuszono się o odświeżenie tłumaczenia, które dla małego czytelnika może być trochę zbyt ciężkie w odbiorze. Mnie samej chwilami brakowało gładkości tekstu czy poprawności językowej (Masz tu wielkie rękawice mojej matki, sięgają aż do łokci; kładź je!**). Samo autorstwo przekładu jest dla mnie zagadką. W stopce redakcyjnej umieszczono informację o tłumaczeniu baśni przez Franciszka Mirandolę, ale po porównaniu tekstu z wydaniem z 1987 roku, które przełożyła Stefania Beylin*** okazuje się, że obydwa teksty są identyczne. 

Królowa Śniegu jest piękną - i fenomenalnie zilustrowaną przez Vladyslava Yerkę - historią o sile przyjaźni oraz wiary - zarówno w odnalezienie Kaya, jak i w Boga, do którego Gerda zwracała się w trudnych chwilach słowami modlitwy Ojcze nasz, by dodać sobie otuchy. To właśnie wiara i potęga serca wynikająca z dobroci i dziecięcej niewinności potrafią sprawić, że małej bosej dziewczynce udało się przejść przez cały świat i roztopić serce z lodu. 

źródło: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=530306743685924&set=pb.190639477652654.-2207520000.1381689696.&type=3&theater

* Hans Christian Andersen, Królowa Śniegu, przeł. Franciszek Mirandola, Kraków 2012, s. 21. 
** Jw., s. 24.
*** Hans Christian Andersen, Królowa Śniegu, przeł. Stefania Beylin, Poznań 1987.

Wydawnictwo M 2012
Przekład: Franciszek Mirandola
Ilustracje: Vladyslav Yerko

2 komentarze: