środa, 19 lutego 2014

Cieszyłem się jak dziecko, gdy dostałem Obłęd ’44 w swoje ręce! Piotr Zychowicz już poprzednią książką powalił mnie na łopatki. I tym razem również mnie nie zawiódł. Argumenty, które serwuje są bezlitosne jak NKWD podczas przesłuchań żołnierzy Armii Krajowej czy jak III Rzesza wobec Żydów. Jest też niemożliwie odważny albo bezgranicznie nie liczący się z opiniami na swój temat. Bo czy człowiek zdrowy na umyśle samowolnie podjąłby się obalania mitu Powstania Warszawskiego? Chyba już nie miał nic do stracenia skoro w 2012 roku poważył się na krytykę decyzji ministra Becka o odrzuceniu niemieckich propozycji wspólnej inwazji na Związek Radziecki.

W bieżącym roku przypada 70. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Już w czasie zeszłorocznych obchodów zapowiadano premierę filmu Miasto 44, zapewne zostaną zorganizowane również wykłady, koncerty, biegi, rekonstrukcje strać. Prezydent Polski wystąpi z okolicznościowym przemówieniem, będzie wychwalał bohaterstwo żołnierzy, którzy walczyli i polegli w Warszawie w ciągu dwóch miesięcy walk z Niemcami. Wspomni cywilów, którzy ginęli w piwnicach pod gruzami swoich domów, na podwórzach kamienic, rozstrzeliwani przez zwyrodniałych żołnierzy Wehrmachtu, i tych, którzy umierali w wyniku głodu i chorób. Usłyszymy też zapewne o przywódcach Armii Krajowej, o Tadeuszu Borze-Komorowskim, o Leopoldzie Okulickim. Być może w przemówieniu zostaną wymienieni również Stanisław Mikołajczyk, Jan Nowak-Jeziorański i Kazimierz Sosnkowski. Część z nich będzie wymieniona jako bohaterowie, bo dla zdrajców w taki dzień nie będzie miejsca w przemówieniu w okrągłą rocznicę. A może byłby to najlepszy czas, żeby uświadomić Polakom prawdę historyczną?

Zychowicz, niczym niemieckie buty w 40. roku zadeptujące Zachodnią Europę dokonuje gwałtu na polskiej historiografii i piewcach sukcesu Powstania Warszawskiego. Kto był bohaterem a kto ofiarą zrywu w stolicy? Kim byli ludzie zasiadający w Komendzie Głównej Armii Krajowej i w czyim interesie działali? W obliczu argumentów przedstawionych przez autora większość odpowiedzi na te pytania jest jednoznacznych. Wokół generała Bora-Komorowskiego w 1944 roku pojawili się ludzie, którzy ewidentnie działali na niekorzyść narodu polskiego. Sytuacja międzynarodowa wskazywała, że zapadła już decyzja w sprawie przyszłości Polski, która miała trafić do strefy wpływów ZSRR i podejmowanie jakichkolwiek wrogich działań wobec przyszłego okupanta nie miałoby sensu. Takich działań nikt też nie poczynił. Podjęto za to decyzję o przywitaniu wrogów chlebem i solą – akcja „Burza”, która poprzedziła Powstanie i miała zachęcić Armię Czerwoną do współpracy z AK, przyczyniła się tylko, albo i aż, do rozbrojenia i zlikwidowania części siatki organizacyjnej Polskiego Państwa Podziemnego i w żaden sposób nie pomogła naszemu państwu. Dotychczasowy wróg nagle stał się naszym przyjacielem, w którym pokładano wielkie nadzieje w związku z wyzwoleniem Warszawy.

Książka ukazuje tragedię jaka dotknęła Warszawę, warszawiaków i całą Polskę. Zniszczenie, zrównanie z ziemią stolicy państwa, wybicie nawet 20 tysięcy najbardziej patriotycznie nastawionej młodzieży (młodzi ludzie najchętniej oddawali życie w imię słusznej sprawy) i 200 tysięcy cywili z pewnością negatywnie wpłynęło na morale Polaków. Pacyfikacja Warszawy ucieszyła Stalina, który rękami wojsk Hitlera zlikwidował tych, którzy mogliby stawiać największy opór wobec komunistycznego rządu. Polacy sami ukręcili sobie stryczek, sami włożyli szyję w pętlę i sami podjęli decyzję o samobójstwie, zarówno w wymiarze politycznym, jak i tym najbardziej przyziemnym - egzystencji ludzkich istnień. Zychowicz zaznacza, że już Cyprian Kamil Norwid widział w nas popęd do samounicestwienia: nic nie będzie poczciwego w narodzie, w którym Energia jest 100, a Inteligencja jest 3. Albowiem tam zawsze pierwsza uprzedzi drugą, i wyskoczy, i zdradzi wszelki plan, i uniemożebni go, i będzie tylko co kilkanaście lat rzeź, rzeź niewiniąt jednego pokolenia. I cała sprawa nie będzie sprawą ogółu, ale zawsze sprawą jednego pokolenia, i będzie zniszczenie i nicość: tak będzie!*

Nigdy Powstanie Warszawskie nie wywoływało we mnie pozytywnych emocji, bo czy można odnaleźć jakieś słowa pochwały wobec ludzi, którzy postanowili zniszczyć najważniejsze dla kraju miasto i pogrzebać w nim elitę narodu? Jedynie tych, którzy walczyli należy poważać, oni, często mimo przekonania o straceńczej misji, brali udział w akcjach. Kilkunastoosobowe oddziały, w których tylko klika osób posiadało pistolet i granaty (główną bronią były butelki z benzyną), szły zdobywać niemieckie gniazda karabinów maszynowych i niszczyć Tygrysy. Ci, którzy wysyłali ich na te misje zasługują jedynie na wieczne potępienie i jasne określenie ich działań jako wrogich wobec narodu polskiego. Bo jak inaczej można nazwać poczynania ludzi, którzy w prezencie oddają swój kraj jednemu z największych wrogów w całej historii Polski? Zychowicz punktuje winy Komendy Głównej Armii Krajowej niczym Kliczko rywala. W wąskiej perspektywie widać jak doszło do ujarzmienia Polski. W szerszej, między wierszami, można wyczytać nasze narodowe przywary, widać je zwłaszcza w zestawieniu z zachowaniem przywódców Wielkiej Brytanii i Związku Radzieckiego. Rządzący, którzy przedstawieni są na kartach książki, to ludzie nieodpowiedzialni, krótkowzroczni, podatni na wpływy, słabi. Powstanie Warszawskie mogą podsumować słowa Winstona Churchilla (motto książki): „Nie ma takiego błędu, którego Polacy by nie popełnili”.

Niedługo minie 25 lat od odzyskania przez Polskę niepodległości. Przez te ćwierć wieku świadomość wydarzeń z 1944 roku wydaje się być taka sama jak przez 50 lat PRL-u. Najbardziej zasmucające dla mnie jest to, że w szkołach nadal uczy się tak jak za czasów komunistów, że ZSRR wcale nie jest winny wybuchu Powstania i że tych, którzy przyczynili się do śmierci tak wielu rodaków do dziś czci się jako bohaterów narodowych. Takie też zdanie ma jeden z krytyków poprzedniej książki Zychowicza: Pisanie takich książek może zaś tylko zdeprawować młodzież. Obedrzeć ją z dumy z własnej historii i uczuć patriotycznych. Lepiej, żeby Polacy wierzyli w piękne bajeczki, niż mieli poznać przykrą prawdę**.

Obłęd ‘44 wywarł na mnie zatrważające wrażenie. Strasznie czyta się o tym jak Polacy wepchnęli w sowieckie łapy swoją ojczyznę. Jedynym czego bym sobie życzył, to aby książki takie jak ta, odkrywająca prawdę o tak tragicznym wydarzeniu jakim było Powstanie Warszawskie, o jego przyczynach i skutkach, były czytane na lekcjach historii. Dziękuję autorowi za kolejną ucztę obficie okraszoną argumentami, z którymi trudno się nie zgodzić i życzę sobie i innym czytelnikom kolejnych równie kontrowersyjnych, trudnych tematów, które nie zawsze są przedstawiane zgodnie z prawdą historyczną.

Cyprian Kamil Norwid, list do Mariana Sokołowskiego. Cyt. za: Piotr Zychowicz, Obłęd ’44. Czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując Powstanie Warszawskie, Rebis, Poznań 2013, s. 485.
** Ibidem, s.484.

Rebis 2013

2 komentarze:

  1. Z pewnymi tezami Zychowicza należy się zgodzić , należy docenić warsztat z jakiego korzysta ale wnioski do jakich doszedł Zychowicz , są jako całość nie do przyjęcia .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem trudno jest odrzucić jego wnioski - dowody i sposób prowadzenia argumentacji są bez zarzutu, ciężko wytknąć autorowi błędy w logice i jednocześnie łatwo zgodzić się z głównym wnioskiem płynącym z książki, że przywódcy Armii Krajowej wręczyli Stalinowi piękny prezent - Warszawę i całą Polskę oddali bez walki pod władzę ZSRR.

      Usuń