Azja od dawna rozpala moją wyobraźnię, ale ponieważ brakuje mi odwagi do realnego wyruszenia w tak egzotyczne dla mnie zakątki, moje podróże nie wykraczają poza literaturę. Z ogromnym entuzjazmem ruszyłam więc w drogę z Krzysztofem Samborskim, by przemierzyć Kirgistan, Tadżykistan, Afganistan oraz Chiny.
Autor Zjadłem Marco Polo nie nazywa siebie ani turystą - na to miano nie pozwala dwudziestoletni bagaż podróżniczych doświadczeń, ani podróżnikiem, choć niespokojna dusza nie pozwala mu osiąść na stałe w jednym miejscu. Krzysztof Samborski połączył więc pasję podróżowania z miłością do Azji Środkowej i zajmuje się organizacją wyjazdów motocyklowych do wspomnianych w książce krajów. Sam również podróżuje na motorze, rzadziej samochodem, wybierając rzadko uczęszczane drogi, na których czeka nieznane...
Zjadłem Marco Polo jest zapisem jego podróży po bezdrożach Kirgistanu, Afganistanu, Tadżykistanu oraz Chin, pełnym zachwycających krajobrazów, rzadziej - spotkań z ludźmi i miejscową kulturą. Trochę brakowało mi tego aspektu, większość interakcji z miejscowymi ograniczała się do wymiany zdań z pogranicznikami. Samborski bardziej niż na ludziach skupia się na byciu w drodze; kilometry uciekające spod opon napełniają go energią. Motocyklista swoje doświadczenia porównuje do tych spisanych przez klasyków, Ryszarda Kapuścińskiego oraz Bronisława Grąbczewskiego
Choć w sieci spotkałam recenzje pełne zachwytów, mnie taka podróż pozostawiła z uczuciem sporego niedosytu i szybko uleciała z mojej pamięci. Zjadłem Marco Polo w moim odczuciu jest książką na wskroś męską - zwięzłą, konkretną i pozbawioną emocji, w miłość Samborskiego do Azji Środkowej pozostaje mi więc wierzyć na słowo. Jest to idealna pozycja dla tych, którzy tak jak autor podróżują na własną rękę - trasy zostały szczegółowo przedstawione, a mapki krajów zdecydowanie ułatwiają umiejscowienie autora w przestrzeni oraz zaplanowanie własnego wyjazdu.
Piękna okładka oraz wspaniałe zdjęcia wewnątrz publikacji niech będą zachętą, aby sięgnąć po książkę, a potem ruszyć przed siebie i odkryć to, co do tej pory pozostawało tylko w sferze naszych marzeń.
Choć w sieci spotkałam recenzje pełne zachwytów, mnie taka podróż pozostawiła z uczuciem sporego niedosytu i szybko uleciała z mojej pamięci. Zjadłem Marco Polo w moim odczuciu jest książką na wskroś męską - zwięzłą, konkretną i pozbawioną emocji, w miłość Samborskiego do Azji Środkowej pozostaje mi więc wierzyć na słowo. Jest to idealna pozycja dla tych, którzy tak jak autor podróżują na własną rękę - trasy zostały szczegółowo przedstawione, a mapki krajów zdecydowanie ułatwiają umiejscowienie autora w przestrzeni oraz zaplanowanie własnego wyjazdu.
Piękna okładka oraz wspaniałe zdjęcia wewnątrz publikacji niech będą zachętą, aby sięgnąć po książkę, a potem ruszyć przed siebie i odkryć to, co do tej pory pozostawało tylko w sferze naszych marzeń.
Bardzo chętnie czytam książki o Azji, więc czuję się zachęcona :)
OdpowiedzUsuń