Szybkie tempo życia to znak naszych czasów. Pięcie się po szczeblach kariery, a czasem sama walka o utrzymanie pracy, często nie pozwala nam na "bycie". Obiecujemy sobie, że zwolnimy tempo gdy tylko osiągniemy satysfakcjonujący nas poziom życia, ale stale podnosząc poprzeczkę pędzimy donikąd. Ten szaleńczy bieg rzadko zostaje przerwany, a jeśli już - to zwykle nieoczekiwanie i wbrew naszym planom.
W ten schemat idealnie wpisuje się Teo, główny bohater debiutanckiej książki Mateusza Czarneckiego. Jego życie jest pozornie poukładane: dobrze prosperująca firma, własne mieszkanie, samochód, atrakcyjna kobieta u boku. Na tym idealnym obrazku pojawia się jednak rysa... Pod koniec urlopu spędzanego w Indiach Teo poznaje Amirę. Podczas rozmów dziewczyna sporo mówi o systemie wartości, światopoglądzie; mężczyzna uświadamia sobie wówczas, że jego świat ograniczał się dotąd do pracy. Fascynacja Amirą przeradza się w zakochanie - Teodor wraca wprawdzie do Warszawy, ale zaczyna się dusić, wkrótce wraca więc do Indii z planem rozpoczęcia wspólnego życia z dziewczyną. Rzeczywistość zaskakuje go, ale Teo podejmuje wyzwanie losu, bo już nie wyobraża sobie powrotu do dawnej egzystencji, która miała niewiele wspólnego z życiem. Udaje się w podróż po Indiach oraz... w głąb siebie.
Książka Otwórz oczy, zaraz świt była dla mnie zaskoczeniem. Nie ufam debiutantom, a motyw poszukiwania swojej drogi kojarzy mi się z twórczością Coelho. Bałam się, że pod tą piękną okładką, która skusiła mnie do sięgnięcia po tę lekturę, będzie ukryta miałka treść. Książka okazała się jednak zmuszającą do refleksji, a przez to piękną (choć napisaną reporterskim, dość oszczędnym stylem) opowieścią o poszukiwaniu siebie. Zmiany zachodzące w Teo, wręcz rodzenie się w nim innego człowieka, Czarnecki ukazał za pomocą motywu lustra, w którym wielokrotnie, mimochodem kazał przeglądać się swojemu bohaterowi. Odbicie twarzy początkowo wywoływało w mężczyźnie konsternację, Teodor niechętnie patrzył sobie w oczy. Z czasem jego oblicze zaczęło się zmieniać - pojawiła się ciekawość świata, oczy nabrały głębi, a on sam nauczył się nie tylko patrzeć na siebie bez zażenowania, ale również uśmiechać się do siebie.
Choć ja sama nie muszę szukać swojego ja, ta książka jest dla mnie ważna. Wytypowałam trzy najbliższe mi osoby, którym chętnie podsunęłabym tę lekturę, sama natomiast wypisałam z niej sporo cytatów, żeby nigdy nie zapomnieć, że najważniejsze jest to, żeby podążać za marzeniami oraz żyć w zgodzie ze sobą i własnymi przekonaniami, a nie oczekiwaniami innych, do których się nie przystaje. Życie w zbyt ciasnej foremce jest możliwe, ale przypomina półsen, pozbawiony głębszych doznań i świadomości. Otwórz więc oczy... nie prześpij swojego życia.
Al Revés 2014
0 komentarze:
Prześlij komentarz