piątek, 6 listopada 2015

Bydgoszcz połowy lat dziewięćdziesiątych wyglądała zapewne jak wiele polskich miast po upadku PRL-u i przejściu huraganu wczesnego kapitalizmu. Odrapane kamienice, wszechobecny brud, szarość i nijakość, pustka, przygnębienie i poczucie utraty czegoś nienamacalnego, co gwarantowało w poprzednim ustroju spokój i pewną przyszłość. W tych realiach jednym się powiodło, a innym życie dało w kość.

Tacy też są główni bohaterowie powieści Łukasza Orbitowskiego. Rodzina Jędrka należy do klasy średniej - ojciec geodeta to nie byle kto w latach dziewięćdziesiątych. Wszystko w życiu jego najbliższych jest uporządkowane - ustalony harmonogram przygotowywania obiadów, sprzątania, słuchania muzyki, wspólnego czytania książek i oglądania telewizji jest przestrzegany wręcz z przesadą. Krzysiek ze swoimi rodzicami jest na drugim biegunie życia społecznego - ojciec alkoholik, matka w depresji. Wieczne długi i nieustanny brak pieniędzy - tak wygląda ich szara codzienność. Droga tych dwóch chłopaków (pierwszy szesnastolatek, drugi o 3 lata młodszy) zbiega się całkiem przypadkiem. Ale mimo, że pochodzą z dwóch całkowicie odmiennych światów, to znakomicie się rozumieją. Wspólnie chodzą na rowery, grają w piłkę, flipery, gry na konsoli. Razem odbywają wyprawę do domu, w którym straszy. Tym kiedyś żyły dzieciaki: wspólnym wyjściem na plac zabaw, na boisko czy gdzieś dalej, w rejony zakazane przez rodziców. Tak też żyli głowni bohaterowie Innej duszy. Przyjaźń była najważniejszą rzeczą, zwłaszcza dla Krzyśka. I nie zrywa jej nawet brutalne morderstwo dokonane przez Jędrka na swoim kuzynie, choć Krzysiek wie, że to jego przyjaciel dopuścił się tego czynu.

Świat, w którym toczy się akcja, został wiernie odwzorowany przez Orbitowskiego - flipery, faceci nic nie noszący pod płaszczami i lubiący towarzystwo młodych chłopców, podejrzane interesiki. Jest wspomnienie o zbieraniu puszek po piwie w celach kolekcjonerskich oraz proporczyków wszelkiej maści (których i u mnie pałętało się kilka po szafach) oraz muzyka z tamtego okresu. Na śniadanie je się mortadelę, a dorabia się myjąc samochody. Te szczegóły, które oddają realia lat 90., stanowią mocną stronę powieści i sprawiają, że czytelnik znający ten okres z autopsji bez problemu odnajduje się w świecie książki. Oczywiście wszystkie te smaczki są ważne, ale najważniejszą kwestią jest poszukiwanie odpowiedzi na podstawowe pytanie, które stawia sobie każdy człowiek, gdy ktoś zostaje zamordowany: dlaczego? Z jakiej przyczyny? Jędrek jest osobą lubianą, zdolną, zaradną, samodzielną i żądną sukcesu i sławy, bycia rozpoznawalnym. Mięśniak będący najlepszym cukiernikiem w mieście? Kuriozum nie mające racji bytu. A jednak... Jędrek to perfekcjonista we wszystkim co robił: w gotowaniu, pieczeniu, sprzątaniu. No i w zabijaniu. Człowiek bez emocji, z zanikiem kory mózgowej odpowiedzialnej za uczucia wyższe. Postać chwytająca ojca za gardło, ukręcająca głowy kociętom i pomagająca rodzinie zamordowanego przez siebie kuzyna, starająca się zastąpić nieobecnego syna i brata. Zimny morderca, a zarazem utalentowany spec od ciast i deserów.

Wydawnictwu Od Deski Do Deski towarzyszy myśl Marka Twaina: Prawda jest dziwniejsza od fikcji, a to dlatego, że fikcja musi być prawdopodobna i seria Na F/Aktach w pełni realizuje to motto. Hubert Klimko-Dobrzaniecki w Preparatorze opisywał historię mężczyzny, który siekierą zabił siostrę i matkę. Orbitowski wybrał pozbawionego uczuć młodego byczka szlachtującego dwójkę nastolatków ze swojego otoczenia. Przerażające jest dla mnie to, że pierwszoplanowi bohaterowie obu powieści zostali przedstawieni jako osoby interesujące, takie, które chciałoby się poznać. Straszne jest również to, że tacy ludzie żyją pośród nas, są naszymi sąsiadami - na co dzień normalnymi ludźmi, którzy tylko potrzebują impulsu. Taka Bydgoszcz może być w każdym miejscu Polski.

Na spotkaniu Sekielskiego z autorami serii Na F/Aktach w czasie Targów Książki w Krakowie Łukasz Orbitowski powiedział, że stworzył w swojej powieści monstrum totalne. Jędrkowy wirus zła zainfekował całkiem zapatrzonego weń Krzyśka. Tyle tylko, że ten nie posunął się do czynów. Poprzestał na marzeniach.

Od Deski Do Deski 2015
Seria Na F/Aktach

5 komentarzy:

  1. Ta książka jest świetna. Szczególnie ujął mnie jej klimat, bo chociaż nie znam tych czasów z autopsji, to potrafiłam sobie to wszystko wyobrazić i dopasować do opowieści moich rodziców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda w okresie opisywanym w książce dopiero wkraczałem w wiek nastoletni, to niejedno pozostało mi w głowie. Klimat jest genialnie oddany, a mistrzostwo książki podkreślił jeszcze Przemysław Bluszcz, który jej fragmenty czytał na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia. Zachęcam do sięgnięcia po "Preparatora", co prawda nie znajdziesz tam opowieści o realiach życia czasu, w którym toczy się akcja, ale jest to świetne studium pogrążania się człowieka w sobie, zapadania się w swoją ciemną, zwykle ukrytą, stronę. I nie mogę doczekać się "I odpuść nam nasze..."

      Usuń
    2. "Preparatora" również chcę przeczytać, bo uwielbiam takie psychologiczne książki.

      Usuń
  2. Przerażająca książka. Chciałabym przeczytać tę, jak również "Preparatora".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obydwie są przerażające, ciężkie, brudne, odpychające swoją niewyobrażalnie nieludzką tematyką. Obydwie polecam.

      Usuń