niedziela, 15 maja 2011

Przyznam, że książka pani Ogrodowskiej wprawiła mnie w konsternację. 

Tradycje polskiego stołu to druga pozycja z ciekawej serii Ocalić od zapomnienia, po którą miałam okazję sięgnąć. Jakiś czas temu zapoznałam się z Polską sztuką ludową Alicji Mironiuk Nikolskiej (recenzja tutaj). W czasie lektury miałam kilka zastrzeżeń i myślałam, że jest to specyfika tej jednej pozycji. Okazało się jednak, że nie, że także w tym przypadku książka nie jest wolna od błędów, co dziwi tym bardziej, że - jak przeczytałam z tyłu publikacji - Barbara Ogrodowska jest osobą obytą ze światem wydawniczym, gdyż Tradycje polskiego stołu są bodajże trzynastą jej publikacją. 

Temat jest bardzo ciekawy i w kwestii merytorycznej nie mam większych zastrzeżeń. Książka została podzielona na kilka części poświęconych produktom spożywczym (zbożowe, warzywa, owoce, zioła, grzyby, miód, mięso, ryby, przetwory), codziennym i odświętnym tradycjom polskiego stołu (bardzo ciekawy jest rozdział o kuchni postnej i kuchni z czasów głodu) oraz wcześniejszemu piśmiennictwu na temat polskich kulinariów. Rozdziały, prócz teorii, zawierają część praktyczną w postaci przepisów na staropolskie i regionalne potrawy. Z pomocą autorki możemy więc samodzielnie zrobić sójki mazowieckie, rozmaite kluski, przyrządzić mięso na wiele sposobów, upiec sękacza czy inne ciasto (nawet z kopy jaj!), a także uwarzyć piwo.

Mimo ciekawego tematu lektura była ciężka. Przeszkadzały mi co rusz napotykane błędy interpunkcyjne, które w kilkakrotnie złożonych zdaniach potrafiły być męczące i skutecznie spowalniały lekturę. Nie rozumiałam też podziału na akapity - bywało, że każde zdanie rozpoczynało się od kolejnego akapitu, także wówczas, gdy zaczynało się od spójników (np. dlatego), a więc nie zawierało w sobie nowego wątku. Ponadto znalazłam błędy w pisowni (niekonsekwentne użycie małej i wielkiej litery czy dwie różne daty odnoszące się do tego samego wydarzenia). Być może się czepiam, ale przepis na lody śmietankowe według informacji zawartych w książce pochodzi z wycinków gazet i poradników, gromadzonych (1920-1939) przez Autorkę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Barbara Ogrodowska urodziła się dopiero w roku 1968. Ostatnią poważniejszą kwestią, która zwróciła moją uwagę, jest przypis autorki do fragmentu Pana Tadeusza, objaśniający skowrod jako sagan. Mnie to słowo skojarzyło się z rosyjską nazwą patelni (сковородка) i rzeczywiście, po sprawdzeniu na kilku portalach internetowych*, okazało się, że skowrody to patelnie bez rączek, natomiast sagan to naczynie w rodzaju kociołka z uchwytami. 

Pozostaje mi tylko wyrazić nadzieję, że kolejne publikacje z serii będą staranniej wydane - w warstwie treści, bo formie wizualnej nie mam nic do zarzucenia. Jeśli znacie światek wydawniczy, chętnie się dowiem, co należy do obowiązków redaktora i korektora, bo zastanawiam się, czemu książka jest taka, jaka jest, a sama odpowiedzi na nurtujące mnie kwestie nie poznam :)

Muza 2010
Seria: Ocalić od zapomnienia 

*multipanorama.pl, onel.pl, wedlinydomowe.pl

3 komentarze:

  1. Spartaczonej roboty korektora nie znoszę najbardziej. To kompletne lekceważenie czytelników i dowód na to, że niektórzy w ogóle się do swojej roboty nie przykładają. Dziwi mnie, jak książka, która przechodzi przez wiele rąk wciąż może zawierać tak rażące błędy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Futbolową. Mam przyjemność zapoznawać się z pracą w wydawnictwie od podszewki i wiem, że tego typu błędy nigdy nie powinny ujść czujnemu oku korektora, zresztą powinny odlecieć już przy redakcji. Oj, szkoda dobrej książki na takie wydanie :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Futbolowa: dziwi mnie fakt, że można przepuścić takie błędy. Przecież ktoś bierze za to pieniądze, nie mówiąc o tym, że podpisuje się pod tym własnym nazwiskiem.
    Niedopisanie: zazdroszczę Twojej przygody z wydawnictwem. Ja- co prawda - skończyłam polonistykę, ale kierunek nauczycielski, więc o styczności z branżą wydawniczą mogę jedynie pomarzyć.

    OdpowiedzUsuń